Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (55) XXVII | Wydanie internetowe Rok (1)
Andrzej Krauze, kadry „Lekcji fruwania”, 1972.
Studio miniatur Filmowych
ANIMACJA
Kurs fruwania dla nielotów
Włodzimierz Matuszewski
To dość szczególny film, jedyny w dorobku Andrzeja Krauzego, znanego rysownika. „Lekcja fruwania” powstał na początku lat siedemdziesiątych. Próżno jednak go szukać w katalogach i programach festiwalowych z tamtej epoki, albowiem nie został w ogóle skierowany do rozpowszechniania. Należał do niewielu filmów animowanych zatrzymanych przez cenzurę. Wśród wielu filmów animowanych powstałych w warszawskim Studiu Miniatur Filmowych przez ponad 60 lat, ten jeden zapisał się w sposób wyjątkowy. Jak przyszedłem do pracy w SMF o tym filmie się wspominało, mówiło… ale – właściwie nikt go nie widział. „Lekcja fruwania” Andrzeja Krauzego – debiut i jak się okazało – jedyny fiilm znanego grafika Andrzeja Krauzego, nie doczekał się jak wiele innych polskich animacji w tych czasach wielu nagród, nawet nie został wysłany na żaden festiwal. Nie zdarzało się to często w przypadku krótkometrażowego filmu animowanego. Przyczyną była treść, ale też strona wizualna. Jeśli chodzi o treść to film traktował generalnie o wolności, co już samo w sobie niosło pewne ryzyko w owym czasie. Co prawda system panujący ówcześnie szczycił się tym, że jest wcieleniem ideału wolności, uwalniając ludzi pracy od wyzysku i tyranii kapitalizmu oraz męki bezrobocia, jednak bezpieczniej było za bardzo nie wgłębiać się w tę problematykę. Samo słowo „wolność”, było podejrzane, mimo że system komunistyczny w szczytnych zamierzeniach jego twórców miał się być „skokiem do królestwa Wolności” (sformułowanie prof. Andrzeja Walickiego).
Film Andrzeja Krauzego to przypowieść o ptaku, którego dość ponuro wyglądający osobnik podstępnie i skutecznie zwabia i wpycha do pięknie wyglądającej klatki. Potem, odchowawszy, wspaniałomyślnie wypuszcza, ale teraz z kolei ptaszysko nie przejawia entuzjazmu do wyjścia na wolność… ani nawet nie potrafi wzbić się w powietrze. Była to wyraźna aluzja do panującego wówczas systemu. Aluzja, jakich w owym czasie nie brakowało i nie ona zadecydowała o zatrzymaniu filmu, tylko jego strona kolorystyczna. Otóż osobnik więżący ptaka był koloru czerwonego… Nota bene w owych czasach władza, tak jak zresztą i widzowie mieli obsesje kolorów. Przykładem jest inny film animowany, „Czerwone i czarne” autorstwa Witolda Giersza, zupełnie niewinna, choć bardzo zabawna opowieść o torreadorze i byku, które to postaci powstały z czerwonej i czarnej farby. Film został dopuszczony na ekrany, odniósł wielkie sukcesy festiwalowe, m.in. Grand Prix w Oberhausen, gdzie został odebrany przez międzynarodową widownię jako aluzja do konfliktu między Partią i Kościołem!
Wracając do „Lekcji fruwania”: Historia nieoczekiwanie dopisała postscriptum do tego dzieła. Powróciło ono do rozpowszechniania najpierw na krótko w czasach „Solidarności”, a potem już na stałe po 1989 roku… Film stał się dziwnie aktualny w epoce szaleństw transformacji. Ptak trzymany długo w klatce stał się nielotem… Czy to nie jak sierota po PRL? Wytknięty palcem przez ks. Tischnera homo sovieticus, relikt poprzedniej epoki, który nie potrafi się odnaleźć w odzyskanej Wolności. Zamiast swobodnie sobie fruwać w przestworzach świeżo rozpętanego kapitalizmu, tęskni do wygodnej klateczki.
Może dlatego ten film jest aktualny, jako materiał do przemyśleń, dyskusji. O tym co stało się z tym tak drogocennym dla wszystkich ludzi pojęciem wolności… Liberalizm, neoliberalizm – te słowa wywodzą się od łacińskiej wersji słowa „wolność”, ale ich wydźwięk jest wieloznaczny, niekoniecznie pozytywny. Dla wielu – z prawa i z lewa – to symbol wyzysku i niewolniczej pracy na śmieciówkach. Może mamy teraz do czynienia ze zjawiskiem opisanym przez Ericha Fromma: „ucieczką od wolności”? Tym bardziej film Andrzeja Krauzego bylby aktualny.
Warszawa, 13.04.2020
Witold Giersz, „Czerwone i czarne”, 1963/64. Studio Miniatur Filmowych