Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (55) XXVII | Wydanie internetowe Rok (1) SZTUKA 2020

felieton } POPkultyzm w sosie własnym

Oni nie chcą, żebyś o tym wiedział

Michalina Olszańska-Rozbicka  17.11.2020

Dzisiaj pomówimy sobie o fenomenie, który jest mi znany aż za dobrze i z jednej strony go uwielbiam, a z drugiej szczerze nienawidzę. O teoriach spiskowych. Wielu moim znajomym sprawia wręcz erotyczną rozkosz tworzenie koszmarnych scenariuszy, sugerujących, że właściwie każde nasze pierdnięcie jest sterowane z góry. I stanowi część planu zagłady świata. Czasem są to bzdury tak ewidentne, że poświęcenie im choć chwili uwagi trwale uszkadza mózg. Problem jednak w tym, że inteligentna i elokwentna osoba faktycznie jest w stanie udowodnić istnienie związku pomiędzy najbardziej nawet odległymi zjawiskami. Dlatego, żeby ratować duszę mą i zdrowie psychiczne, postanowiłam bacznie przyjrzeć się zagadnieniu. I w miarę możliwości je pojąć. Cytując bowiem anonimowego internetowego mędrca – jesteśmy wolni od wszystkiego, co zrozumiemy… Czy jakoś tak. Po angielsku to brzmi lepiej.

Jako osoba zainteresowana szeroko rozumianą ezoteryką, łażę często po bardzo dziwnych portalach. I natykam się na teorie, które przeraziłyby najbardziej nawet zaprawionego w boju lektora programów na History Channel. Jednym z takich piekieł jest grupa na facebooku stworzona dla osób z krwią Rh-. Założył ją swoją drogą naukowiec, któremu po prostu zależało na poszerzaniu wiedzy o zdrowiu ludzi „negatywnych”, szczególnie w kwestii chorób autoimmunologicznych, ale rzecz jasna grupa zaczęła żyć swoim życiem. Nieobeznanym w temacie muszę wyjaśnić, że najbardziej popularnym mitem wśród „negusów” jest ten, że nasza krew pochodzi od kosmitów, w najgorszym razie od Jezusa – przy czym obie te wersje wcale się nie wykluczają. Może będę musiała poświęcić temu zagadnieniu osobny tekst, bo to studnia bez dna. W każdym razie właśnie na tej grupie znajduję najciekawsze i najbardziej aktualne teorie spiskowe, przez które później nie mogę spać, jako osoba z patologicznie rozbuchaną wyobraźnią.

Jedno chciałabym od razu zaznaczyć. Nie zamierzam tutaj wyśmiewać, ani analizować poszczególnych teorii. Ani nie mam na to siły, ani ochoty, poza tym musimy pamiętać, że pierwsze wieści o holokauście też uważane były za makabryczną plotkę. Albo pedofilia w kościele. Bardzo chcę wierzyć, że mam w miarę otwarty umysł, dlatego nie odrzucam definitywnie żadnego scenariusza. Nawet tego, w którym Stanami Zjednoczonymi rządzi sześć triceratopsów przebranych za ludzi, żywiących się embrionami z Chin i słuchających w kółko ósmej symfonii Beethovena. Zresztą w teoriach spiskowych najbardziej interesuje mnie nie ich chora treść, tylko potrzeba, którą zaspokajają w ludziach. Napędzający je mechanizm, który w istocie musi być mieszaniną jakiejś głęboko skrywanej tęsknoty, strachu i pragnienia sensu.

Uważam bowiem, że wbrew temu, co chcą myśleć o sobie teoretycy spiskowi, ich sposób rozumowania i wyszukiwanie na siłę połączeń pomiędzy osobami i wydarzeniami, wynika po prostu z lęku przed chaosem. Przed potęgą absurdu. Ten sam lęk przyczynił się do stworzenia antropomorficznego wyobrażenia Boga, ale również do całkowitej negacji istnienia siły wyższej. Ten lęk towarzyszy najbardziej zagorzałym obrońcom tradycyjnego modelu rodziny, jak i tym, którzy znają na pamięć definicje pięćdziesięciu czterech płci i robią sobie w internecie test na orientację seksualną. Ten lęk stoi na straży monogamii, każe nam wybierać „normalne studia” i spędzać święta z ludźmi, których szczerze nie znosimy. Wszystko po to, żeby „wiedzieć, na czym się stoi”.

Potrzeba obarczenia kogoś winą za zło wydaje się bardzo pierwotna. We wszystkich wierzeniach nieszczęścia mieli zsyłać na ludzi bogowie, lub inne tajemnicze byty, choć akurat bardzo rzadko nadprzyrodzona istota uznawana była za jednoznacznie złą bądź dobrą. Logiczne więc, że dzisiaj, w czasach jako takiego racjonalizmu, miejsce gniewnego bóstwa w wyobraźni ludzi zajął amerykański miliarder, a czarownic feministki i osoby nieheteroseksualne. Bo jeżeli odrzucimy wiarę w to, że te wszystkie tragedie są wynikiem działań wrogich nam, innych od nas pod każdym względem czarnych charakterów, będziemy musieli przyznać, że złe rzeczy się po prostu dzieją. I nic nie możemy na to poradzić. Żaden Superman, Harry Potter, ani były agent CIA robiący karierę na youtubie – nie uwolnią nas raz na zawsze od nieszczęść. Będziemy musieli przyznać, że światem ludzi nie rządzi zło, tylko głupota. Dzika, nieokiełznana, nieprzewidywalna głupota. Że to, iż w jakimś województwie w zeszłym tygodniu było więcej zarejestrowanych zakażeń koronawirusem niż przeprowadzonych testów, nie jest dowodem na istnienie szczwanego planu reptilian. A raczej na to, że przemęczona Bożena, którą mąż zostawił dla sekretarki, kopnęła się w Excelu, bo w drugim oknie otwartą miała parodię reklamy Apartu i bardzo już ją chciała zobaczyć.

I okej. Niech każdy sobie tłumaczy świat, jak lubi i jak potrzebuje, żeby przez kolejny dzień nie popełnić samobójstwa. Jestem za całkowitą wolnością również w tym aspekcie. Ale niestety ostatnimi czasy teoretycy spiskowi coraz bardziej idą w szkodę. Nie tylko dlatego, że ludzie na przykład przestają się przez nich szczepić. Ale dlatego też, że kiedy już pojawia się wadliwa partia szczepionek – nieskuteczna bądź potencjalnie niebezpieczna – bo Bożenie w aptece wysiadł prąd i lodówka przestała chłodzić, nikt o tym nie mówi. Ewentualnie jakaś Wyborcza na regionalnej podstronie wydusi trzy słowa, ale generalnie nikt nie chce tego tykać, a już na pewno udostępniać na portalach społecznościowych. Żeby nie wyjść na szura. Dla odmiany pojawienie się w Lidlu sera z salmonellą było newsem tygodnia. Najbardziej przerażające jest więc to, że w ramach walki z teoretykami spiskowymi dochodzimy do totalnego absurdu z drugiej strony. I rzeczywiście trudno się oprzeć wrażeniu, że nasze społeczeństwo zaczyna się składać już niemal wyłącznie z „szurów” i „owiec”. Jedni uważają, że są na tyle ważni i wyjątkowi, że elita tego świata pragnie ich śledzić, a drudzy nie chcą widzieć żadnego zagrożenia, o którym nie mówią w ich ulubionej telewizji. Tej, czy tamtej. Poglądy polityczne nie odgrywają tu aż takiej roli.
Oczywiście cała nasza cywilizacja napędzane jest mniejszym, lub większym spiskiem. Każda reklama to spisek, mający na celu przekonać cię, że koniecznie potrzebujesz danego produktu. Nasze wizerunki na portalach społecznościowych są wynikiem spisku, bo przecież modyfikujemy je tak, żeby ludzie nas obserwowali i podziwiali. Nie wspominając już o religii, normach społecznych, systemie edukacji i pojęciu państwowości. Spiskujemy codziennie, ale nie robimy tego, żeby komuś zaszkodzić, ale po to, żeby nam było lepiej. Usłyszałam ostatnio „bo oni chcą z nas zrobić niewolników” – i uderzył mnie dramatyzm tego stwierdzenia. Oto jacyś mityczni Oni (oczywiście) nie mają nic innego do roboty i tylko rozmyślają nad tym, jak tu zniszczyć nam życie, ewentualnie Polskę. Niczym złoczyńcy w bajkach Disneya. A tymczasem każdy chce dobrze. Pół biedy, jeśli dla siebie. Koszmar zaczyna się – kiedy dla ludzkości. Nic chyba nie przysporzyło światu tylu nieszczęść, co idea uratowania go. Bo żeby móc ratować świat, musimy mieć przed kim i wtedy właśnie wymyślamy sobie wroga.

Fot. Marlena Bielińska

Michalina Olszańska-Rozbicka

(ur. 29 czerwca 1992 w Warszawie) – aktorka, pisarka, skrzypaczka i wokalistka.

W wieku siedmiu lat rozpoczęła naukę gry na skrzypcach, w 2011 ukończyła ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną II stopnia im. Zenona Brzewskiego. Występowała jako solistka m.in. z orkiestrami symfonicznymi w Katowicach, Rzeszowie, Łomży, Słupsku i Berlinie.

W 2009 wydana została jej debiutancka powieść „Dziecko Gwiazd Atlantyda”, a dwa lata później powieść „Zaklęta”. Od 2011 roku studiowała na Akademii Teatralnej w Warszawie, początkowo dostała się także na studia na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina.

Od 2013 regularnie pracuje jako aktorka, ponadto jest autorką tekstów i muzyki do piosenek oraz wokalistką.