Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (55) XXVII | Wydanie internetowe Rok (1)

3 marca 2020

Informacja: w londyńskim Christie`s wylicytowano miesiąc temu obraz Tamary Łempickiej za 16,3 mln funtów – 82 miliony zł. Pokazujemy ten obraz w aktualnościach bo dobrze brzmi, bo jest na naszych łamach, bo cena jest sama w sobie sensacją, bo wielu ludziom nie da spać (gdzież do niej naszym rekordzistom aukcyjnym Opałce, Fangorowi i innym).

Wzrastałem w środowisku gdzie funkcjonowały jeszcze takie pojęcia jak malarze niedzielni, malarstwo niedzielne. Jak sztuka naiwna, w znaczeniu, że ci którzy ją uprawiają starają się jak mogą naśladować artystów prawdziwych, ale nie umieją. Nikifor sam się przecież nazwał Matejką.
Portret trumienny, sarmacki, był moim naturalnym otoczeniem w dzieciństwie, gdy w kościele franciszkanów we Wschowie (znajduje się tam ich wspaniały zbiór) w trakcie nudnych kazań był ekscytującą ucieczką w historię, a produkowany był przecież przez amatorów, dworską czeladź, stolarzy, rymarzy i podobnych autorów, którzy posiadali „ten dryg”. Znacznie później dowiedziałem się, że obcowałem z arcydziełami.
Tamara Łempicka była członkiem nieformalnym Ecole de Paris, art deco, neosecesji, to znaczy postanowiła, tak jak jej rówieśnicy na początku lat dwudziestych ubiegłego wieku, robić karierę w Paryżu. I była pełną amatorką. Tak jej ówczesne malarskie poczynania były klasyfikowane np. przez Eibischa. Nie wykluczę, że chciała malować jak np. David, Botticelli czy Modigliani, a wyszło, jak wyszło. Arcydzieło. 16 milionów.
Amatorszczyzna w sztuce od dawną nie jest ujmą. Podobnie, jak termin malarze niedzielni, który zaniknął, bo gdy stracił swą funkcję wartościowania, stał się bezużyteczny.

Andrzej Skoczylas