Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (55) XXVII | Wydanie internetowe Rok (1) SZTUKA 2020

film } Popioły i diamenty

Transformacja

Sara Nowicka 21.07.2021

Jednym z najpopularniejszych polskich tytułów tych wakacji jest „Rojst 97” – serial w reżyserii Jana Holoubka. To kolejna po zeszłorocznym „W głębi lasu” produkcja zrealizowana pod szyldem Netfliksa, która przenosi odbiorców w czasie do mitycznych lat dziewięćdziesiątych. Ogólna tendencja każe widzieć w tym zjawisku coś więcej niż wywołaną letnim czasem nostalgię. Tym bardziej że po epokę polskiej transformacji sięga nie tylko kino.

Trzy dekady dzielące nas od początku lat dziewięćdziesiątych, pozwalają z odpowiedniego dystansu przyjrzeć się temu, co tak naprawdę zmieniło się wówczas w polskiej rzeczywistości i jak wpłynęło na naszą teraźniejszość. Pokolenie dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków powoli odchodzi od mitologizowania czasu swojego dzieciństwa, zaczynając dostrzegać, że nie był tak idylliczny, jak im się zdaje. Globalnym przykładem tej zmiany myślenia jest recepcja serialu „Przyjaciele” (1994–2004), który dopiero w ostatnich latach doczekał się krytycznych głosów związanych np. ze sposobem pokazywania w nim mniejszości. Polski kontekst jest zupełnie inny – przejście z lat osiemdziesiątych do dziewięćdziesiątych było nie tylko zmianą dekady, lecz także przejściem z jednego ustroju politycznego w drugi. Pierwsze lata kapitalizmu były czasem wielkiego chaosu, który niczym karnawał zawiesił przez pewien czas obowiązujące zasady i pozwolił stworzyć zupełnie nowe reguły gry. Nad tym, jaki wpływ miała transformacja na ówczesne społeczeństwo, pochyla się od pewnego czasu polska literatura (szczególnie non-fiction, ale też wiele powieściowych retrospekcji). Zainteresowanym polecam szczególnie dwie pozycje: „Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity” Ewy Stusińskiej i „Dzika Rzecz. Polska muzyka i transformacja 1989–1993” Rafała Księżyka, które przez pryzmat branży pornograficznej i sceny muzycznej przedstawiają szeroki obraz tworzącej się na nowo kultury.

Jednak w przywołanych serialach ważniejszy od kontekstu historyczno-politycznego zdaje się nastrój tamtych czasów. Powiedzmy sobie szczerze – „W głębi lasu” jest produkcją dość nieudaną, nawet pod względem odtworzenia mody i krajobrazu lat dziewięćdziesiątych, dlatego nie warto poświęcać mu zbyt wiele uwagi. Chciałam tylko zaznaczyć, że podobnie jak „Rojst 97” jest to kryminał – co jest szczególnie istotne. W obu produkcjach przedmiotem śledztwa jest zbrodnia wyrządzona nastoletnim bohaterom, co też nie jest obojętne. Okres galopującego wzrostu gospodarczego, wolności, zabawy i łatwych biznesów, zaczyna stopniowo spowijać gęsty mrok.

Holoubek wykorzystuje szczególny moment – lipiec 1997, podczas którego cała Polska boleśnie doświadczyła fali powodzi. Chaos, doszczętne zatapianie domów, mieszkań, majątków całego życia są tu zestawione z przebitkami na czas drugiej wojny światowej. W tej linii fabularnej również następuje transformacja – niemieckich żołnierzy zastępują rosyjscy, którzy pozwalają więźniom dokonywać odwetu na swoich oprawcach. Opustoszałe mieszkania po okupantach zaczynają być zajmowane przez polskie rodziny. Co zaskakujące – zdemolowane ulice miast wyglądają niemal identycznie w latach czterdziestych, jak i ponad pół wieku później.

Pierwszy sezon serialu rozgrywał się w tętniących smutnym disco latach osiemdziesiątych. Skorumpowanych przez komunistyczny rząd policjantów i dziennikarzy zastąpili policjanci i dziennikarze skorumpowani politycznymi układami i chęcią zysku. Rzeczywistość, która w naszych wspomnieniach zaczęła nabierać kolorów (w przeciwieństwie do szarego schyłku PRL-u), choćby przez zalanie plastikowymi zachodnimi zabawkami i wszechobecną konsumpcją, w serialu „Rojst 97” wcale nie jest taka tęczowa. Wręcz przeciwnie – Holoubek rozgrywa swoją historię głównie ciemnych, wyblakłych barwach, niezależnie od tego, czy cofa się do czasów wojny, czy do 1997 roku.
Wiarygodność szczególnie przyciąga mnie do tego serialu. Tym bardziej że pod względem ubioru, scenografii i makijażu wykonano tu naprawdę solidną, szczegółową pracę. Wszyscy aktorzy wyglądają, jakby byli wyjęci z planu „Matek, żon i kochanek” ([1995-1998], który to serial, notabene, ogląda w małym telewizorku jedna z postaci) – nawet odcień szminki jednej z bohaterek idealnie współgra z tym, jak pamiętam moje nauczycielki z tamtego okresu.

Mam wrażenie, że próby odczarowania i reinterpretowania lat dziewięćdziesiątych dopiero się zaczynają. Podejrzewam, że kolejne lata przyniosą prawdziwy wysyp produkcji kinowych, które pozwolą z innej perspektywy zobaczyć okres transformacji. Wszystko wskazuje na to, że popularność serialu w reżyserii Holoubka będzie stale rosnąć, a tematy, których dotyka „Rojst 97”, zdecydowanie warto przeobrazić w kolejne fabuły.

Sara Nowicka

urodzona w dwudziestą ósmą rocznicę powstania grupy OuLiPo w Świętochłowicach. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o mediach na Uniwersytecie Śląskim. Współzałożycielka Final Girls – magazynu o kinie i autorka bloga Kino w zwolnionym tempie.

Publikowała m.in. w: artPapierze, Kinomisji, Magivandze, Niewinnych Czarodziejach, Masce oraz e.CzasieKultury. Jedna z autorek w zbiorowym tomie 1000 filmów, które tworzą historię kina pod red. naukową dr hab. Piotra Kletowskiego. W wolnych chwilach joginka i flâneuse, która zaskakująco dobrze znosi zamknięcie w czterech ścianach.

Polecamy

Relacja z otwarcia MSN-u i kilka osobistych refleksji

“To nie karnawał ale tańczyć chce i będę tańczył z nią” – ten krótki cytat z Republiki dość trafnie określa mój nastrój po spędzeniu kilku ostatnich dni w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Von Klinkoff

Nickita Tsoy

Rozmowa z malarzem