Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (58) XXX | Wydanie internetowe Rok (5) SZTUKA 2024

L’Arch de Tromphe Wrapped by Christo Javacheff

7 paź, 2021Felieton, Recenzje

L’Arch de Tromphe Wrapped by Christo Javacheff - fot. J. Gałkowski

To naprawdę szczęście, że trzeciego października 2021 roku była niedziela. Zamkniecie ruchu wokół Łuku Triumfalnego i tak wywołało niemałe zamieszanie ale jednak pozwoliło tłumom gromadzić się i przechodzić wokół pomnika zwycięstw Cesarza. Kolejki chętnych do wejścia pod imponujący zabytek ustawiały się wzdłuż alei promieniście rozchodzących się od placu De Gaulle’a, an wszystkie strony świata. Wśród zebranych uwijali się ochroniarze, służby porządkowe, a także wolontariusze w niebieskich kamizelach z napisem: „L’Arch de Tromphe Wrapped”. Ci ostatni chętnie tłumaczyli czy jest oglądana instalacja, ile osób rozkładało metry tkaniny, i ile czasu zajęły przygotowanie i instalowanie.

Mimo chłodu, deszczu – czasami wręcz ulewnego – czuć było atmosferę święta. Można powiedzieć, że właśnie tego dnia swą artystyczną działalność zakończyła jedna z najsłynniejszych na świecie par współczesnych artystów. Było to zakończenie o tyle symboliczne, że Jeanne-Claude zmarła w 2009 roku, zaś sam Christo Wladimirow Jawaszew w maju 2020 roku. Nie można jednak ukryć, że z wszystkich działań artystycznych zaplanowanych przez tę słynną parę właśnie opakowanie Łuku Triumfalnego było najdłużej trwającym projektem. Nieprzypadkowo realizatorzy instalacji datowali ją na lata „1961 – 2021”.

Nie chodzi bowiem jedynie o szesnaście dni, w czasie których imponujące reliefy François Rude’a były zasłonięte przez polipropylenową tkaninę.  Pierwszy raz idea opakowania monumentu pojawiła się w roku 1961, zaś rok później Christo opracował fotomontaż z widokiem na opakowany Łuk Triumfalny widziany od alei Focha. Kolejną wizualizacją idei był collage wykonany w roku 1988. Ale z całą pewnością artystyczna para nigdy nie zrezygnowała z idei „opakowania” tego symbolu francuskiej stolicy, chociaż całymi lata nie składali oficjalnej prośby o zgodę na realizację projektu.

Do ziszczenia idei bułgarski artysta powrócił już po śmierci żony, w roku 2017 rozpoczynając współpracę z Centre Pompidou (które przygotowała wystawę Christo and Jeanne-Claude. Paris!) oraz z Centre des Monuments Nationaux, czyli instytucją sprawującą opiekę nad zabytkami narodowymi (w stolicy i nie tylko). Działań tych nie przerwała nawet śmierć artysty 31 maja 2020 r.

I oto 18 września 2021 roku, L’Arch de Tromphe została pokryta 25 tysiącami metrów kwadratowych srebrno-błękitnej polipropylenowej tkaniny, powiązanej 3 tysiącami metrów czerwonej liny. Ostatnie dzieło słynnej pary Christo i Jeanne-Claude, stało się wydarzeniem artystycznym na skalę światową, budząc bardziej zainteresowanie niż sensację.

Bo jaka ta sensacja, skoro dzieła słynnej pary obecnie są klasyką sztuki nowoczesnej przy czym warto zwrócić uwagę, że do mediów (a poprzez nie do światowej opinii) przebijało się bardziej opakowywanie budynków niż inne imponujące rozmiarami, i oddziaływaniem na świadomość, dzieła. Zapewne łatwiej pisać o kimś, kto „opakował most lub niemiecki parlament”, niż wnikać w motywację twórczości wyrafinowanego artysty. Tym bardziej, że nie można było nigdy zarzucić mu, że „swymi szaleństwami” naciąga rozmaite instytucje na publiczną kasę. Nigdy bowiem dosyć podkreślania, że na swe ogromne instalacje Christo albo zarabiał sam (portretami, kolażami czy fotomontażami) albo pozyskiwał od prywatnych mecenasów sztuki.

A owa sensacyjno-medialna otoczka oddala nas, i to znacznie od tego czym tak naprawdę jest ów monumentalny wymiar działalności Christo. Twórczość ta jest przejawem „Land-Artu”, czyli artystycznej interwencji w otaczający twórcę i odbiorcę krajobraz, przetwarzania terenu – czasami w monumentalnej skali, ustawiając w tejże przestrzeni artefakty, rzeźbiąc teren i tworząc ziemne budowle lub tworząc struktury w krajobrazie przy użyciu naturalnych materiałów, takich jak skały lub gałęzie lub inne drewniane elementy.

Sztuka Ziemi to dzieło kreacji konceptualnej (sztuki konceptualnej) czyli działalności artystycznej pragnącej ukazać, że dla sztuki nie istnieją granice fizyczności. Sama idea (czyli koncept właśnie) staje się dla autora o wiele istotniejsza niż, kończący proces twórczy, artefakt. Jest zatem oczywistym, że sztuką konceptualną może być niemal wszystko. Dzieje się tak dlatego, że w przeciwieństwie do malarza czy rzeźbiarza, którzy zastanawiają się, jak najlepiej wyrazić swoją ideę za pomocą farb czy materiałów i technik rzeźbiarskich, artysta konceptualny używa wszelkich materiałów i form, które są najbardziej odpowiednie do przedstawienia jego idei – może to być wszystko, od performance’u po pisemny opis.

Christo był także spadkobiercą Duchampa i koncepcji ready-mades czyli dzieł wykorzystujących gotowe artefakty. Nie sposób nie zauważyć, że idea artystycznego procesu wyrwania „przedmiotu codziennego użytku” z jego potocznego kontekstu i nadania mu nowego sensu i znaczenia jest fundamentem opakowań, jakie realizowali Christo i Jeanne-Claude. Sam Javacheff napisał o Pont-Nuef, że do momentu jego instalacji był on przedmiotem dzieł sztuki (obrazów, grafik) a obecnie dzięki interwencji sam stał się dziełem sztuki.
We wrześniu 1985 roku słynny most został opakowany niemalże czterdziestoma dwoma tysiącami metrów kwadratowych złotej tkaniny, zasłaniającej konstrukcję, lampy, ławki, chodniki… Budowla uzyskała nie tylko nowy wygląd ale nową istotę, przestała być jedynie drogą łączącą brzegi rzeki. Pont-Neuf wielokrotnie przebudowywany zmieniał swój wygląd, a działanie z roku 1985 kontynuowało tę tradycję kolejnych metamorfoz o nowy wymiar rzeźbiarski i przekształciło go, na 14 dni, w dzieło sztuki. Liny przytrzymywały tkaninę na powierzchni mostu i utrzymywały jego główne kształty, uwypuklając relief i podkreślając proporcje i szczegóły budowli.

Opakowując, czyli w sposób radykalny zmieniając wygląd i sens słynnych budowli, Christo w sposób możliwie maksymalnie radykalny przeinterpretowywał nie tylko je same, ale także otaczający je miejski krajobraz, czyli dokonywał stanowczych interwencji w sposób myślenia oglądających dzieło ludzi.

Widać to ostatniej instalacji – Łuk Triumfalny, będący symbolem miasta i Francji był przede wszystkim atrakcją, mająca przyciągać turystów, jeszcze jednym trybikiem w wielkiej turystycznej machinie do robienia pieniędzy. Estetyka, odniesienia historyczne, lub patriotyczne w gruncie rzeczy odchodziły w cień. I to nagle przez szesnaście dni świat ujrzał nie-obecność tego przesławnego dzieła. Forma została zachowana, lecz jedynie w swej najbardziej podstawowej charakterystyce. To nasza świadomość oraz zakodowany w umyśle kształt odsyłają nas do przedmiotu, który pod opakowaniem zarazem jest, jak i nie-jest. Istny „Łuk Schroedingera”.

I ostatecznie oglądając ową formę, która tylko naszym aktem woli jest utożsamiana z dziełem, które przed opakowaniem było Łukiem Triumfalnym, i stało się nim na nowo, po zakończeniu działania, ukazuje się nam, że ta instalacja tak naprawdę odrywa od przedmiotu, jego wyglądu i jego oddziaływania społecznego lub estetycznego.

Pierre Fancastel w „Sztuka a technika” tak pisał o sztuce abstrakcyjnej:
…w nowym malarstwie i nowej rzeźbie nie znajdzie się już żadnego nawiązania do obserwowanej rzeczywistości. Człowiek wewnętrzny może teraz oddawać wprost, bez uciekania się do pośrednictwa rzeczy, rzeczywistość odczuwaną, to znaczy samą materię życia imaginatywnego. Prawdziwy artysta niczego nie wynajduje i do niczego się ni odwołuje. Ukazuje po prostu świat „niekomunikatywny”, który w sobie nosi. (…) Dzięki temu artysta przekazuje świat, jaki jest w nim. Jest to sztuka „świata wsobnego”, istniejącego w umyśle artysty, uprzywilejowanego geniusza, który w każdym swym dziele stwarza świat na nowo i nie musi ulegać pospolitym prawom natury.

Fundament sztuki Christa opiera się na jego wewnętrznym imperatywie zaprzeczenia rzeczywistości otaczającego nas świata. Nie chodzi jednak o odrzucenie samego realizmu i sensualizmu poznania. Opakowane obiekty odbiegają od bycia rzeczami samymi w sobie. Stają się nieskończoną możliwością, czyli najprawdziwszym dziełem sztuki.

Dlatego też instalacje muszą być (z samej swej natury) krótkotrwałe, ich efemeryczność podkreśla niematerialność, są zaproszeniem do udziału w pewnym nie do końca pojmowalnym misterium. Otóż bowiem widzowie mają możliwość przekroczyć swe ograniczenia i współtworzyć prawdziwe dzieło sztuki.

Pada tylko pytanie, czy się odważą? A może będą chcieli pozostać na poziomie oglądających, lecz nie widzących?

Juliusz Gałkowski

 

Polecamy

Relacja z otwarcia MSN-u i kilka osobistych refleksji

“To nie karnawał ale tańczyć chce i będę tańczył z nią” – ten krótki cytat z Republiki dość trafnie określa mój nastrój po spędzeniu kilku ostatnich dni w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Von Klinkoff

Nickita Tsoy

Rozmowa z malarzem