Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (59) XXXI | Wydanie internetowe Rok (6) SZTUKA 2025
Matka awangardy. Kolekcja Berthe Weill
Musée de l’orangerie czyli młodszy, mniej okazały architektonicznie brat Musee d’Orsay, jeżeli chodzi o wypełniające jego wnętrze zbiory jest zdecydowanie moim faworytem. Dotyczy on mojej, chyba, największej słabości czyli przede wszystkim sztuki modernistycznej a przy tym jest zdecydowanie bardziej kameralny, nie przytłacza wielkością, rozlewającym się tłumem ludzi i przepychem. No chyba, że ktoś chce skusić się na Nenufary Moneta.
Wystawy czasowe, podobnie jak ta stała, inspirowane są całymi prywatnymi kolekcjami, co bardziej bogatego pasjonata sztuki. Nie jest to jednak zawsze kwestia pieniędzy, do nich musi dojść jeszcze szczęście, gust i swego rodzaju szósty zmysł i umiejętność analizy aktualnego dyskursu sztuki i tego, nowego, awangardowego wschodzącego na jego barkach. Sympatia do modernizmu wygrywa z niechęcią do prywatnych galerii i prywatnych kolekcjonerów, którzy przywłaszczają sobie dane dzieła. Niemniej pojedyncze indywidua, i do tej grupy zalicza się chociażby persona z tytułu, byli z danym artystami od ich samego początku, pełniąc jednocześnie rolę mecenasa, przyjaciela jak i osoby, która zwęszyła talent i miejsce na inwestycję. Berthe Weill nie zamknęła sztuki w swoich czterech ścianach i podobnie zrobił chociażby Paul Guillaume. Zrobił to również, a jakże, w podobnym czasie. Nie uznaję prywatyzowania sztuki, gdyż chciałbym wierzyć, że jest ona, a przede wszystkim powinna być ona dobrem wspólnym. Każdy zasługuje na sztukę. Niestety nasz system prywatyzuje wszystko. Z tym i w przeciwieństwie do marszandów i handlarzy czy kolekcjonerów się tym nie dzieli.
Jednocześnie obie te postacie były z takimi ludźmi jak Picasso czy Modigliani od samego początku ich twórczości zarazem zapewniając bezpieczeństwo jej trwania. Weil zależało na młodych artystach dostrzegała w nich przejście i nową epokę tworząc chociażby jedyną wyłączną wystawę Amadea, która odbyła się za jego życia. Chociażby dyrektor galerii mówi, że tą wystawą oddają niejako należne jej miejsce, miejsce wśród swoich, na które zwyczajnie zasłużyła. Swój pierwszy sklep z antykami i sztuką otworzyła dosłownie w samym sercu rodzącej się Paryskiej awangardy, był to bowiem Montmartre czyli stolica nocnego, narkotycznego i artystycznego centrum francuskiej stolicy tamtych lat czasów. Sklep odziedziczyła, samodzielnie jednak w 1902 roku otworzyła swoją galerię sztuki, która nazywała się B. Weill by ukryć fakt, że jest ona kobiety. Dwa lata wcześniej, jeszcze w Barcelonie kupiła 15 dzieł Picassa. Oczywiście te dwa nazwiska nie były jedynymi, ani tym bardziej jedynymi znanymi w jej kolekcji i prezentowanej wystawie. Zwyczajnie mam do nich słabość, w szczególności do tego drugiego, gdyż każdy jego kobiecy akt czy każda namalowana przez niego para oczu mnie zachwyca. Nie inaczej było i teraz. Oprócz tego duetu na ścianach wisieli Raoul Dufy, Suzanne Valadon czy Derain. Byli też przedstawiciele kubizmu czy fowizmu. Nie była to jednorodna kolekcja i to jest jedną z jej najmocniejszych stron, gdyż jednocześnie łączy je jakiś czasowy, materialny, społeczny duch, który wypływa z faktu tego samego miasta czy epoki, jak i wysokiego artystycznego poziomu, który trzyma tam każdy obecny. Akty, pejzaże, abstrakcje, karykatury, rysunki i autoportrety. To wszystko było i jest tam. W różnych stylach, kolorach czy odcieniach. Można również było zobaczyć oryginalne katalogi z wystaw z galerii Weill datowane na początku 20 wieku, a wyglądem przypominały książki w edycjach kieszonkowych.
Kolekcjonerka zakończyła swoją działalność wraz z swoją śmiercią, która przerwała jej zaangażowanie w pracę i życia artystów z nadchodzących pokoleń. Prócz krytyki kolekcjonerów należy postawić dość zasadne pytanie w jakim miejscu znaleźli by się artyści gdyby ich zabrakło i czy ich pracę ich twory miały by w ogóle materialne warunki realizacji. Weill skupiała swoją misję właśnie na umożliwieniu kreacji innym. Sami kolekcjonerzy i mecenasi są koniecznością aktualnego systemu polityczno-ekonomicznego i nie inaczej było na początku dwudziestego wieku. Zaznaczę, że byłem na lepszych wystawach, jednak niezmiennie była ona bardzo dobra, a jej mocną stroną jest fakt, że w takim tyglu każdy znajdzie coś przykuwającego jego uwagę i sympatię. Wystawa trwa do 26 stycznia i powinna być równolegle godnym zaproszeniem do zobaczenia reszty zbiorów instytucji w tym “Nenufar” czy stałej kolekcji Paula Guillama.
Berthe Weill. Galeriste d’avant-garde
8.10.2025-26.01.2026
Musée de l’Orangerie
Jardin des Tuileries
Place de la Concorde (côté Seine)
75001 Paris
www.musee-orangerie.fr
Antek Markiewicz
Ukończył studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim oraz Paryskiej Sorbonie. Obecnie studiuje literaturę współczesną i kreację krytyczną na Uniwersytecie Paris 8, gdzie stara się łączyć swoje, dość szerokie, pasje. Pisze prozę oraz teksty i felietony dotyczące sztuki, polityki, problemów społecznych czy architektury. Niemniej zawsze pozostaje zanurzony w filozofii, która stała się dla niego niejako, jakże potrzebnym, narzędziem krytycznym.
Aktualności
Antek Markiewicz
Ukończył studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim oraz Paryskiej Sorbonie. Obecnie studiuje literaturę współczesną i kreację krytyczną na Uniwersytecie Paris 8, gdzie stara się łączyć swoje, dość szerokie, pasje. Pisze prozę oraz teksty i felietony dotyczące sztuki, polityki, problemów społecznych czy architektury. Niemniej zawsze pozostaje zanurzony w filozofii, która stała się dla niego niejako, jakże potrzebnym, narzędziem krytycznym.





