Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (58) XXX | Wydanie internetowe Rok (5) SZTUKA 2024

film } Prezentacje

Sny o wolności.
Kino Waleriana Borowczyka.

część 1

Sara Nowicka  10.02.2021

W jednej ze scen Bestii (1975), w długim zbliżeniu, pokazany jest biały gorset, utopiony w leśnym strumyku. Część garderoby będzie później rodzinnym trofeum, ukrytym pod szkłem, przypominającym zwycięstwo szlachcianki nad mityczną bestią. Przywołany kadr wiele mówi o twórczości Waleriana Borowczyka. Pokazuje rewolucyjny wymiar jego kina, uwalniającego erotyzm z uwierającego gorsetu, przywiązanie autora do detali i jego plastyczne zaplecze. Podobnie jak wygrana arystokratki nad popędliwym stworem nie jest jednoznaczna, tak i praca Borowczyka wymyka się zdecydowanym opisom i szufladkom. Mieszkający od 1958 roku we Francji autor, w Polsce wiele lat był na cenzurowanym, jako pornograf, niemoralny człowiek i twórca, który sprzeniewierzył swój talent. Niewdzięczny banita, niezrozumiany artysta, opryskliwy egocentryk, a może sprytny prowokator? Żadna z łatek nie określa w pełni złożonej osobowości Borowczyka i jego dzieła – różnorodnego i wielowymiarowego w formie oraz treści.

La bête, Argos Films, 1975. Reżyseria: Walerian Borowczyk.
Kadr z filmu za zgodą Friends of  Walerian Borowczyk

Do twórczości Borowczyka z łatwością przyklejają się najważniejsze XX-wieczne teorie, z psychoanalizą i transgresją na czele. Georges Bataille, Sigmund Freud, Michel Foucault, Jacques Lacan – nazwiska znamienitych badaczy często pojawiają się w naukowych pracach poświęconych autorowi Bestii. Jego kino, choć sensualne i stworzone dla zmysłów, chętnie poddaje się intelektualnej analizie. Wyraźna obecność surrealizmu, ale też wpływów młodopolskich i romantycznych, czyni z filmografii Borowczyka lustro odbijające najistotniejsze tendencje jego czasów. Tym dziwniejszy zdaje się fakt, że choć obok Andrzeja Żuławskiego i Romana Polańskiego, był w latach działalności najbardziej rozpoznawalnym polskim reżyserem na emigracji, w kraju jego filmy były niedostępne dla publiczności ze względu na ich domniemaną amoralność i obrazoburczość. Nagradzany na świecie animator i ceniony jako twórca aktorskich długich metraży był piętnowany przez rodzimą krytykę, zarzucającej mu roztrwonienie plastycznego talentu i nieumiejętność opowiadania historii. Temat odbioru twórcy w polskiej prasie szczegółowo rozwija Paulina Kwas w artykule Dzieje grzechu, czyli kontrowersje wokół polskiej recepcji twórczości filmowej Waleriana Borowczyka, do którego odsyłam wszystkich zainteresowanych (tekst jest dostępny online w bazie CEJSH). Jednak zanim doszło do rozłamu pomiędzy reżyserem a polskimi krytykami, warto przyjrzeć się jego olśniewającym początkom.

1957-58: rewolucja w polskiej animacji

Borowczyk studiował malarstwo w pracowni Zbigniewa Pronaszki, wraz z Janem Tarasinem i Jerzym Tchórzewskim. Tworzył przede wszystkim litografie, a malarskie zainteresowania są widoczne we wszystkich jego filmach. Plany młodego adepta sztuk plastycznych były dalekie od marzeń o wielkiej sławie i karierze reżysera. W dokumencie Love Express. Zaginięcie Waleriana Borowczyka (2018, K. Mikruda) Andrzej Wajda, który także był w tamtym czasie studentem krakowskiej ASP, wspomina, że Borowczyk miał jasno określony cel – chciał być nauczycielem rysunku w gimnazjum, mimo tego, że jeden z profesorów oceniał go jako jedynego zdolnego na roku. Pierwszą formą, w której po obronieniu dyplomu Borowczyk zaczął realizować swoje autorskie pomysły, był plakat. Inspirację tą formą widać w jego pierwszych animacjach, realizowanych z Janem Lenicą, charakteryzujących się podobną kompozycją i stylem oraz równie zwracającym uwagę przekazem – prostym i mocnym. Borowczyk i Lenica sprawili, że o rodzimej animacji usłyszał cały świat.

Pierwszym wspólnym dziełem twórców jest film Był sobie raz (1957). Eksperymentalna opowieść o czarnej plamie, złożona z wycinanek z gazet, książek i odręcznych rysunków, stała się symbolicznym początkiem polskiej szkoły animacji, wprowadzającym zupełnie nową jakość. Pionierski pod względem formy i treści film przyniósł twórcom nagrody w Wenecji, Mannheim i Warszawie.

W debiucie widoczne są już cechy charakterystyczne dla stylu Borowczyka, rozwijane w późniejszych pracach. Obecność dzieł malarskich (tu Mona Lisy i płótna Joana Miró) będzie stałym elementem scenografii i ważnym punktem odniesienia w jego filmach. Obecny w animacji surrealizm, o którym Borowczyk pisał już w 1945 roku, jako o „programie całkowitego nonkonformizmu” , będzie szczególnie bliski autorowi. Należy podkreślić, że to fascynacja obopólna – nadrealiści też cenili twórczość polskiego reżysera. W 1958 roku Man Ray nagrodził Grand Prix Dom, drugi wspólny projekt Borowczyka i Lenicy, na Międzynarodowym Konkursie Filmów Eksperymentalnych w Brukseli. W 1974 roku Opowieści niemoralne otrzymały ustanowioną przez surrealistów nagrodę „Złotego Wieku”, a wiele lat później André Breton nazwał wyobraźnię Borowczyka „olśniewającą”

Dom, zrealizowany podobną techniką, cieszył się jeszcze większym uznaniem krytyki. Animację, niczym refren, przerywa ujęcie spuszczającej głowę Ligii Branice – żony i muzy Borowczyka. Niedługo po realizacji filmu para opuściła Polskę, której ustrój polityczny uniemożliwiał artyście realizowanie coraz odważniejszych pomysłów.

Dom, KADR Film Studio, 1958. Reżyseria: Walerian Borowczyk, Jan Lenica

Francja: odkrywanie wolności

„Hierarchia w sztuce polskiej ustalana jest przez eunuchów. Polacy dążą do samounicestwienia” – wywiady z Borowczykiem (ten przeprowadzony przez Rafała Księżyka) obfitują w kontrowersyjne opinie na temat Polski. Nie wynikają one jednak z braku patriotyzmu i niechęci do kultury. Wręcz przeciwnie, czego świadectwem są Blanche (1971), ekranizacja Mazepy Juliusza Słowackiego, i adaptacja Dziejów grzechu (1975) Stefana Żeromskiego. Gorzkie słowa, wypowiadane zwłaszcza pod koniec życia, wynikają raczej z poczucia niedocenienia i niezrozumienia we własnej ojczyźnie. W tym samym wywiadzie Borowczyk przyznaje: „Nie, nie czuję się wyklęty w moim kraju. Nie jestem skłócony z Polską. Odwiedzam ojczyznę, razem z żoną, co roku. (…) poza Polską jesteśmy tylko przejazdem, jak mawiał Chopin. (…) Jesteśmy ludźmi wierzącymi. Praktykującymi katolikami” . Do deklarowanego katolicyzmu Borowczyka powrócimy przy okazji szczególnie piętnujących hipokryzję kościoła produkcji z lat siedemdziesiątych.

„Piękna Francja to nieokiełznane żądze” – mówi jedna z bohaterek Bestii. Borowczyka nowy kraj przywitał oddechem wolności i możliwościami realizacji najbardziej fantasmagorycznych wizji. Od przyjazdu w 1958 roku reżyser przez prawie dekadę nakręcił ponad dwadzieścia krótkometrażowych animacji. Jednym z najważniejszych tytułów są Astronauci (1959), zrealizowani wspólnie z cenionym twórcą kina eksperymentalnego, Chrisem Markerem. Absurdalna opowieść o konstruktorze i jego sowie (należąca do Markera Anabase), to hołd złożony slapstickowym komediom i kinu George’a Méliesa. Jedną z jego ostatnich realizacji animowanych jest pełnometrażowy Teatr pana i pani Kabal (1967), historia toksycznego związku pantoflarza i kobiety-potwora. Bohaterowie pojawiali się już wcześniej w Koncercie pana i pani Kabal (1962), a jednym z niezrealizowanych pomysłów Borowczyka było stworzenie serialu o perypetiach małżeńskich.

Walerian Borowczyk, akwarela, Antoni Van Podstolski, 2021

Mimo tego że krytycy widzieli wyraźny podział na animacje i filmy aktorskie Borowczyka, sam reżyser nie rozgraniczał tak wyraźnie obu form. „Kino aktorskie to animowane fotografie” – przyznawał w Love Express. Zresztą właśnie sprawne wykorzystanie plastycznych umiejętności w języku fabularnego kina, czyni filmy Borowczyka wyjątkowymi. Zgodnie z uwagą Księżyka, wyrażoną we wstępie do wywiadu z reżyserem: „siła erotycznej wizji Borowczyka wynika między innymi z faktu, że do filmów fabularnych przeniósł precyzję detalu wywiedzioną z doświadczeń z litografią i animacją” . Prawdą jest, że ujęta w różnorodne formy praca reżysera, jest zaskakująco spójna. To kwestia jego autorskiego smaku, co reżyser podkreśla w tej rozmowie, mówiąc, że w sztuce nie liczy się temat, tylko styl.

Ligia Branice – nowa Joanna d’Arc

W 1966 roku Borowczyk realizuje krótkometrażową fabułę Rosalie. Oparty na tekście Maupassanta monolog wypowiada Branice, której twarz jest jednym z najbardziej zapamiętywanych elementów filmów autora. Etiuda kojarzy się z Męczeństwem Joanny d’Arc (1928, C. T. Dreyer). Umieszczona na białym tle kobieta, opowiada o swojej zbrodni. Jej biała koszula chwilami zlewa się z tłem – wtedy widzimy jedynie ekspresyjną twarz, otoczoną oślepiającą jasnością. Niczym Marii Falconetti Branice tworzy piorunującą rolę samą mimiką i przeszywającym spojrzeniem. Przestępstwo, którego dopuściła się kobieta, jest przerażające. Tak jak bohaterka Dziejów grzechu (1975), młoda dziewczyna jest dzieciobójczynią, która zakopała niemowlę w ogródku. Borowczyk ciekawie używa tu uwielbianych przez siebie przedmiotów – dowody zbrodni, m.in. pokryta ziemią łopata czy zakrwawiona poduszka zaczynają znikać ze stołu, jakby słowa Rosalie stopniowo wymazywały to, co się stało. Zainteresowanie moralnością i formalne wyczucie, widoczne już w tym krótkim arcydziele, zostanie w pełni rozwinięte w pełnometrażowym debiucie.

Goto, wyspa miłości (1968) to piękny, naznaczony przemocą i namiętnością, film o władzy. Wymyślona wyspa jest surrealistycznym odbiciem ówczesnych, ograniczających wolność ustrojów. Nieszczęśliwa żona (Branice) rządzącego twardą ręką Goto III, poszukuje miłości poza małżeńskim łożem. Sytuację wykorzystuje główny bohater – bezczelny i chytry Grozo (Guy Saint-Jean), ocalony więzień zajmujący się łapaniem much, opieką nad psami i czyszczeniem butów władcy. W debiucie Borowczyka groza, czająca się w przypominających obozy koncentracyjne pomieszczeniach, miesza się z groteską (rozmowa z uciętą głową), surrealizmem (pełzające włosy, które pojawią się wcześniej w Domu), absurdem (żarty językowe) i erotyzmem (sceny kąpieli prostytutek). Mocny przekaz filmu trafił podobno do generała Franco, który stwierdził, że jest „to film ohydnie antyfaszystowski” i zakazał jego wyświetlania w Hiszpanii.

 

Blanche, Abel & Charton Télépresse Films, 1971. Reżyseria: Walerian Borowczyk.
Kadry z filmu za zgodą Friends of  Walerian Borowczyk

Władza jest też tematem kolejnego filmu Borowczyka – Blanche. Toczącą się na średniowiecznym dworze opowieść otwiera scena występu kastratów (na co wskazuje wysoki głos) śpiewających o impotencji . Trudno o lepszą zapowiedź dramatu o niezrealizowanych pragnieniach seksualnych. Blanche (Branice) jest piękną żoną starego i odpychającego barona, w której potajemnie podkochuje się jej pasierb. Wizyta króla i młodego pazia komplikuje sytuację i doprowadza do tragicznego w skutkach nieporozumienia. Adaptacja utworu Słowackiego (notabene wydanego w Paryżu), choć pozbawiona scen seksu, opowiada o mechanizmach nim rządzących więcej niż późniejsze, śmiałe filmy twórcy. Erotyzm jest tu nierozerwalnie połączony z władzą, a kobieta jest tylko bezwolną kukłą w rękach mężczyzn. Borowczyk z niezwykłą uwagą konstruuje średniowieczne przestrzenie i kostiumy. Mimo tego że korzenie dramatu są romantyczne, w interpretacji autora znajdziemy wiele surrealistycznych tropów. Szczególnie uderza widok zakonników, wyjmujących spod habitów broń – sprawia wrażenie wyjętego z dzieła Luisa Bunuela. Obaj reżyserzy łączą surrealizm z katolicką tradycją, przy jego pomocy kontestując kościół i krytykując zakłamanie jego przedstawicieli. U hiszpańskiego i polskiego reżysera krytyka kleru wynika z głębokiej potrzeby czystej wiary i niezachwianej moralności. Obaj też dostrzegają w seksualnym popędzie widmo śmierci, co w Blanche jest zaakcentowane szczególnie wyraźnie.

Branice ostatni raz pojawiła się na ekranie w filmie męża Za murami klasztoru (1978), po którym całkowicie wycofała się z kariery aktorskiej i obecności publicznej.

cdn.

Przypisy

1 D. Bird, Diabelskie gry. Surrealizm w polskim kinie emigracyjnym, tłum. K. Klimek, [w:] Dzieje grzechu. Surrealizm w polskim kinie, red. K. Wielebska, K. Mikruda, Kraków-Warszawa 2010, s. 83.
2 D. Bird, op. cit., s. 76, 78 i 82.
3 W. Borowczyk, R. Księżyk, Piękno i bestie, „Film” 2006, nr 4, s. 68.
4 W. Borowczyk, R. Księżyk, op. cit., s. 70.
5 W. Borowczyk, R. Księżyk, op. cit., s. 68.
6 W. Borowczyk, R. Księżyk, op. cit., s. 70.
7 M. O’Pray, Blanche Waleriana Borowczyka, tłum. J. Majmurek, [w:] Dzieje grzechu. Surrealizm w polskim kinie, red. K. Wielebska, K. Mikruda, Kraków-Warszawa 2010, s. 149.

Specjalne podziękownia dla organizacji Friends of  Walerian Borowczyk i Daniela Birda za zgodę na umieszczenie kadrów z filmów.

Walerian Borowczyk (ur. 2 września 1923 w Kwilczu, zm. 3 lutego 2006 w Paryżu) – artysta plastyk, scenarzysta i reżyser filmów animowanych oraz pełnometrażowych filmów aktorskich. Scenograf, autor zdjęć i pisarz.

Walerian Borowczyk jest twórcą artystycznego kina erotycznego, a także współtwórcą polskiej szkoły plakatu, polskiej szkoły animacji i pionierem surrealistycznego kina absurdu. Laureat nagród za twórczość plastyczną i filmową, a także honorowych odznaczeń m.in. Złotego Medalu Prezydenta Włoch i nagrody Maxa Ernsta za całokształt twórczości w dziedzinie filmu animowanego.

Wikipedia >> 

Sara Nowicka

urodzona w dwudziestą ósmą rocznicę powstania grupy OuLiPo w Świętochłowicach. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o mediach na Uniwersytecie Śląskim. Współzałożycielka Final Girls – magazynu o kinie i autorka bloga Kino w zwolnionym tempie.

Publikowała m.in. w: artPapierze, Kinomisji, Magivandze, Niewinnych Czarodziejach, Masce oraz e.CzasieKultury. Jedna z autorek w zbiorowym tomie 1000 filmów, które tworzą historię kina pod red. naukową dr hab. Piotra Kletowskiego. W wolnych chwilach joginka i flâneuse, która zaskakująco dobrze znosi zamknięcie w czterech ścianach.

Natalia Fundowicz

W swojej sztuce Natalia Fundowicz inspiruje się przede wszystkim kobietami. Uwielbia pokazywać kobiecą delikatność, a jednocześnie niezwykłą siłę i odwagę, ruch, linię, piękno i emocje.

Polecamy

Relacja z otwarcia MSN-u i kilka osobistych refleksji

“To nie karnawał ale tańczyć chce i będę tańczył z nią” – ten krótki cytat z Republiki dość trafnie określa mój nastrój po spędzeniu kilku ostatnich dni w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Von Klinkoff

Nickita Tsoy

Rozmowa z malarzem