Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (58) XXX | Wydanie internetowe Rok (5) SZTUKA 2024

felieton } Słowo od Prezesa

Kochajmy się

Włodzimierz Matuszewski  14.04.2021

Pierwszy kwartał roku był momentem trudnym, przykrym dla nas, dla całej ludzkości, w izolacji, w strachu przed wirusem, przed karami za złamanie ograniczeń. W tym smutnym czasie chciałbym jednak wyrazić swoją radość z faktu drobnego, i w ogóle „mikro” wobec globalnych problemów, mianowicie – z porażki. Mikroporażka polegała na tym, że złożony przez nasz projekt filmu „mikrobudżetowego” (tak, tak – w tym zwykle dość kosztownym przemyśle filmowym istnieje też coś takiego!) – odpadł. No cóż, jest konkurencja i wiadomo, że jest dużo więcej projektów niż dotacji. Więc nie ma co robić tragedii. Nawet mikrotragedii. Tym bardziej, że załączona opinia natchnęła mnie optymizmem.

Film opowiadał o podróży na Ukrainę dwóch obywateli Polski i jednego mieszkańca Karaibów… W rezultacie dochodzi do konfrontacji polsko-ukraińsko-karaibskiej z kontekstem żydowskim w tle. Taka – mikrohistoria. Dołączona recenzja już nie mikro, bo na ponad stronę. Zawierała różne interesujące opinie, również językoznawcze, odnoszące się do obalania w filmie stereotypów, megalomanii i kompleksów narodowych.

Ale najistotniejsze i najbardziej poruszające było podsumowanie. Nie tylko dla autora scenariusza, lecz także ogólnie – dla całej ludzkości. Pozwolę sobie zacytować in extenso
Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Jamajczycy – wszyscy są tacy sami. Kochajmy się !

Co prawda trudno mi stwierdzić, czy intencja tego zdania była pochlebna. Być może była to kpina z humanistyczno-lewackiej ideologii, multikulti, z terroru poprawności i innych zbrodnio-myśli zawartych w scenariuszu. Nieważne. Oczywiście: nie są tacy sami…
Ale tak, zgadzam się: kochajmy się!

Miłość – czy to rozumiana jako Eros, czy ewangelicznie – jako Agape, to w gąszczu negatywnych i agresywnych emocji indywidualnych i zbiorowych, prawdziwy ratunek dla człowieczeństwa. A sztuka, czy wszelka twórczość – czym by była bez Miłości? A niby co: mamy się nienawidzić?
– „Wszyscy są tacy sami” to taki podstępny trik semantyczny. Bzdura: oczywiście nie są tacy sami, ale zgodnie z terminologią chrześcijańską – są bliźni. A Pismo Święte głosi: kochaj bliźniego! „Będziesz miłował bliźniego swojego jak siebie samego” mówi Pismo Święte. Tak: Polak, Żyd, Ukrainiec, Jamajczyk, czy Egipcjanin, biały, czarny, żółty – to są bliźni. Wszyscy ludzie, niezależnie od koloru skóry, narodowości, religii, poglądów politycznych, światopoglądów – są bliźnimi.
Miłość – która przekracza etniczne, plemienne, polityczne, czy światopoglądowe bariery… To samo sedno chrześcijaństwa.
A do tego – jeszcze jedno stwierdzenie, fundamentalne dla chrześcijaństwa, a często tak trudne do przełknięcia dla chrześcijan… i w ogóle – dla ludzi. Albowiem powiedziano: „miłujcie nieprzyjaciół waszych”, (MT 5, 38-48): Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.
Oczywiście też – są filozofowie, intelektualiści (skądinąd również bliźni), którzy zasadę miłości bliźniego kwestionują. Fryderyk Nietzsche, Ernst Jünger: uważali zasadę chrześcijańskiej miłości za wielkie oszustwo, mieszczańską blagę, bo tak naprawdę w świecie rządzi Siła. Zwycięża: Siła. Siła władzy, wojska, policji, pieniędzy, przemoc fizyczna i nie tylko. Ludzie potrzebują siły: jedni by panować nad innymi, drudzy by tym silnym się podporządkować. Miłość bliźniego, nie mówiąc już o miłości do nieprzyjaciół – to dobre dla mięczaków, frajerów, albo dla oszustów czy blagierów (nie mylić z blogerami).

Skądinąd świetnie wykształcony agronom i zootechnik Heinrich Himmler wyciągając konsekwencje z takiej filozofii, postanowił traktować ludzkość analogicznie do fermy drobiu, którą wcześniej znakomicie uprawiał. Jak pisał historyk Jerzy Krasuski:
– “Gdyby Hitler nie odniósł sukcesu, Himmler prowadziłby nadal swoją kurzą fermę, nigdy w swoim „porządnym i przyzwoitym” życiu nie dopuszczając się występku. Wyraz „przyzwoity” (anständig) gościł szczególnie często na jego wąskich ustach. (Jerzy Krasuski „Historia Niemiec”)

– Trzeba wyeliminować osobniki bezwartościowe, uważał ów myśliciel-agronom, by stado nabrało prawdziwej wartości. Osobniki bezwartościowe: na przemiał. Czyli w praktyce: zamęczyć niewolniczą pracą, zagłodzić i w końcu wpakować do komory gazowej. Rządzi rasa panów. Himmler i inni przedstawiciele Herrenvolku kpili sobie z chrześcijańskich przykazań miłości bliźniego, uznali że to przeszkadza w doskonaleniu ludzkości, która powinna zostać zredukowana do najbardziej wartościowej rasy aryjskiej. Czyli do ówczesnej odmiany „ludzi lepszego sortu”.

O mój anonimowy recenzencie z PISF-u! Może jednak w duchu doceniasz to „Kochajmy się”, które tak trafnie wyłowiłeś z odmętów mikrobudżetowego scenariusza. Czyż my – ludzie, Polacy – zagubieni w tej mentalnej przestrzeni pełnej hejtu, fobii, agresji nie potrzebujemy Miłości? Teraz – w obliczu pandemii, która uderza we wszystkich, po równo. Białych, czarnych, żółtych, bogatych i biednych, starych i młodych. Polaków, Żydów, Ukraińców, Jamajczyków… Czy to nie chwila, w której wrogowie powinni podać sobie ręce, pomagać sobie niezależnie od swoich poglądów? Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe. To też Ewangelia, Św. Paweł List do Galatów… Wciąż słyszę te słowa Jana Pawła II na pl. Zwycięstwa. Nie śmiejmy się więc… albo i śmiejmy. Ale przede wszystkim: KOCHAJMY SIĘ! W wersji „mikro”, w wersji „makro” i w ogóle, we wszelkich możliwych wersjach.

Włodzimierz Matuszewski

(ur. 22.01.1952 w Warszawie)

Prezes Stowarzyszenia Artystycznego “Sztuka”.

Producent i scenarzysta filmów animowanych.

Polecamy

Relacja z otwarcia MSN-u i kilka osobistych refleksji

“To nie karnawał ale tańczyć chce i będę tańczył z nią” – ten krótki cytat z Republiki dość trafnie określa mój nastrój po spędzeniu kilku ostatnich dni w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Von Klinkoff

Nickita Tsoy

Rozmowa z malarzem