Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (58) XXX | Wydanie internetowe Rok (5) SZTUKA 2024
Paweł Błęcki – wywiad z artystą i wystawa w Galerii EL
W gotyckiej przestrzeni Krużganka CS Galerii EL, Paweł Błęcki prezentuje przede wszystkim obiekty kinetyczne, nazywane Pająkami. Formy te, mają charakter osobisty, nostalgiczny i są wspomnieniem artysty z czasu dzieciństwa, obserwacji amatorskiego rękodzielnictwa jego babci. Trudne, osobiste relacje rodzinne — jak mówi Paweł Błęcki, spowodowały w nim chęć wyrażania swoich emocji poprzez tworzenie. Dla niego sztuka stała się wyborem podyktowanym sytuacją osobistą. To jego swoista arteterapia, gest zapraszający do siebie ludzi, chęć podzielenia się sobą z innymi.
Pająki Pawła Błęckiego to własnoręcznie tworzona polemika pomiędzy skrywanymi emocjami a otwartym rękodziełem. Rękodzieło jako aspekt wytwórczy artysta stawia na równi z ładunkiem emocjonalnym, jakie niesie dzieło. Prace, choć nawiązują do sztuki ludowej, są próbą jego dialogu pomiędzy własną podmiotowością a przeszłością. Obiekty Paweł Błęcki buduje m.in. z odpadów pokonsumpcyjnych, nadając im nową jakość – dzieła sztuki. Wykorzystując celowo takie materiały, odnosi się do istotnej we współczesnym świecie tematyki społeczno – ekologicznej.
23 lutego, w Światowy Dzień Walki z Depresją, z Pawłem Błęckim rozmawiał Maciej Olewniczak kurator wystawy “Własnoręcznie”.
W Krużganku Centrum Sztuki Galerii EL prezentujesz swoje prace na wystawie “Własnoręcznie”. Chciałbym zadać Ci pytanie odnośnie odwołań do sztuki ludowej w twoich dziełach, czy bardziej do rękodzielnictwa, bowiem to czasami podkreślasz prawda?
To jest bardziej amatorskie rękodzielnictwo, a nie sztuka ludowa z uwagi na to, że nie jest to nawiązanie tożsamościowe. Jestem mieszczuchem. U mnie w domu rodzinnym dominowała narracja o ziemiańskich korzeniach, gdzieś w tle były historie mezaliansu, ale to był trochę temat tabu. Co nie zmienia faktu, że na pewno mam jakieś korzenie ludowe, podobnie zresztą jak wszyscy ludzie w Polsce. Ze sztuką ludowa jest trochę tak, że jest to wypadkowa zainteresowań wynikających ze wspomnienia wspólnego wykonywania amatorskiego rękodzieła z moja babcią, która robiła ozdoby choinkowe, przypominające w swojej formie tradycyjne “pająki”. Ja przy okazji grzebania we wspomnieniach postanowiłem pójść dalej i poszukać podobnych form i przyjrzeć się też ich znaczeniom w ujęciu społecznym oraz terapeutycznym. No i tak trafiłem na sztukę ludową. Zainteresowanie sztuką ludową wynika u mnie też z tego, że w pewnym momencie swojego życia bardzo potrzebowałem podjęcia próby nowego spojrzenia na relacje międzyludzkie. Potrzebowałem wspólnoty, jakiejś konsolidacji społecznej, komunikacji z ludźmi w bardzo osobistym kontekście związanym z samorozwojem. A sztuka ludowa jest gestem wspólnotowym, bo kiedyś osoby siedziały przy stole i robiły te ozdoby, które były po prostu piękne, ale piękne też było to, że oni siedzieli razem i sobie gadali przy tym, czy śpiewali, po prostu spędzali razem czas, robiąc te rękodzieła i nie potrzebowali do tego dyplomu z ASP. Ja później nawiązywałem do tego gestu, przygotowując warsztaty, na których my też razem siedzieliśmy z zaproszonymi przeze mnie do pracy osobami, robiliśmy wspólnie to kolorowe, queerowe rękodzieło i przy okazji gadaliśmy albo milczeliśmy, co tam kto chciał i to jest taka ta moja osobista potrzeba wspólnoty, która jest sprzężona ze sztuka ludową. Wiesz, sztuka ludowa jest po prostu formalnie niesamowicie ciekawa. To, co się dzieje od strony wizualnej w tej przestrzeni rękodzielniczej jest absolutnie niesamowite i to jest moje bardzo szczere zainteresowanie takim bogactwem form i nagromadzeniem detali. W sztuce ludowej wyraźnie dostrzegam też to, co mnie interesuje w kontekście arteterapii, bo to myślenie o aktywności artystycznej w kategoriach psychoterapeutycznych jest mi szalenie bliskie i trzyma mnie to na powierzchni tego chaotycznego świata.
Pawle, powiedziałeś o tym, że interesuje Cię oprócz samej sztuki ludowej wspólne robienie dzieła. Czy jest to dla Ciebie rodzaj arteterapii? Czy ta arteterapia odnosi się także do odbiorcy?
Myślę, że jedno łączy się z drugim, bo aktywność twórcza jest czymś, co daje sens mojemu życiu. Od najwcześniejszych lat mojego życia ta twórczość, jakakolwiek by była, bo mogła być mazaniem dżemem truskawkowym po stole, to jest to pierwszy język, jakiego się nauczyłem i myślę, że dopiero później nauczyłem się mówić słowami. Symbolicznie i dosłownie, bo wyrażania emocji i mówienia szczerze o sobie uczę się nadal i przede mną jeszcze dużo do nauki. Generalnie to łatwiej przychodzi mi używanie tego języka twórczości wizualnej, niż używanie języka mówionego. To jest bardzo ważny dla mnie wątek arteterapeutyczny i to oczywiście wynika z osobistych, trudnych doświadczeń związanych z moim dzieciństwem i późniejszym dorastaniem, bo jest to historia o zamykaniu się, o lękach, o strachach, o budowaniu własnego bezpiecznego świata właśnie za pomocą świata obrazów wizualnych, czyli dawania sobie poczucia bezpieczeństwa, próba odnalezienia się w tym trudnym i chaotycznym świecie. To jest osobista arteterapia, ale mam poczucie, że dzielenie się tym i mówienie o tym ostatnio, o osobistych doświadczeniach jest bardzo ważne dlatego, że jak ktoś tego słucha albo uczestniczy w warsztatach, to też się ośmiela i podejmuje kroki, żeby np. coś zmienić w swoim życiu. Wydaje mi się, że na tym polega takie rozpraszanie, rozprzestrzenianie wszystkich psychoterapeutycznych, najdrobniejszych gestów, kiedy np. sięgasz po poradnik dotyczący depresji albo słuchasz podcastu. Dzisiaj jest Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to bardzo bliski mi temat z uwagi na to, że ja też leczę się z depresji. Mówienie o tym, czytanie o tym, mówienie o osobistych problemach za pomocą sztuki jest ważne właśnie po to, żeby się jakoś wspólnie terapeutyzować, dawać sobie wsparcie i poszerzać taka ogólną troskę i się ośmielać, żeby mówić o rzeczach ważnych, bo troszczenie się o samego siebie wzmacnia nas samych, daje nam poczucie bezpieczeństwa, ale też pomaga nam w ogólniejszych sprawach. Jesteśmy w stanie jako zdrowe, pełne i świadome osoby np. zająć się problemami wspólnymi, ekologią, sprawami społecznymi i politycznymi, żeby mieć tę moc, zaangażowanie itd. więc ja to łącze jedno z drugim, dlatego też te wątki ekologiczne są mi bardzo bliskie. No bo ekologia to nasze dobro wspólne
A czy lubisz pracować z innymi?
To jest doskonałe pytanie, bo tak i nie. Praca z ludźmi jest niesamowicie wartościowa, budująca i ogromnie ważna, chociaż ja mam trochę tak, że to wynika z pewnych fobii społecznych, które gdzieś tam mi się pewnie wykluły już w dzieciństwie i muszę się do tej pracy z ludźmi ośmielać. Jest to dla mnie wyzwanie. Myślę, że dlatego w ogóle się sztuką zajmuję i praca z ludźmi jest dla mnie wymagająca. Ja się jej cały czas uczę. Myślę, że jest niesamowicie wartościowa i jak sobie o niej myślę, to jest trochę jak jogging albo uprawianie sportu. Ja np. nie lubię biegać, nie lubię się do tego zmuszać, ale jak już biegam, no to wiem, że to jest dobre i później jestem szczęśliwy. Trochę podobnie mam z pracą z ludźmi. Sorry, że tak strasznie to upraszczam, bo to jest dużo ważniejsza rzecz niż bieganie. Zatem do tej pracy z ludźmi muszę się trochę przełamywać i przymuszać, ale jak już to robię, to myślę, że jest to jedna z najwspanialszych rzeczy, jaką można robić. Ja w ogóle też bardzo lubię pracować w takich malutkich grupach, głównie duetach, takich mikro kolektywach, w których pracuję nad konkretnymi projektami. Myślę, że każde stadne działania jak są zbudowane na fundamentach troski, zrozumienia, współpracy są super.
Powiedziałeś, że ważna jest dla Ciebie ekologia i inne aspekty oraz problemy.
Ja zajmuje się kwestiami ekologicznymi, ponieważ wynika to z faktycznej troski, ale prawdę mówiąc, to łatwiej było mi mówić o sprawach wspólnych niż o osobistych. To trochę tak, jakbym nakładał protezę na to, co jest istotą mojej aktywności twórczej, czym się zajmuję, żeby przypadkiem nie powiedzieć za dużo o sobie. Jednak od niedawna ośmielam się coraz bardziej i więcej mówię szczerze o osobistych doświadczeniach, przeplatając je z tymi wspólnymi czyli z ekologią, w końcu to wszystko łączy się ze sobą w spójną całość.
Czyli jest w Twoich pracach rodzaj takiej nadbudowy, nakładki?
Tak i ekologia jest taką nakładką na sprawy bardzo osobiste, co nie zmienia faktu, że jedno z drugim się bardzo łączy, bo jak powiedziałem wcześniej — dbanie o siebie, troska o swoją kondycje, o swoja autonomię, o kondycje psychiczną jest szalenie istotna po to, żeby też się
zjednoczyć i wspólnie dbać o kwestie, które dotyczą nas wszystkich. A ekologia jest taką najwspólniejszą, bo mamy jeden świat. Jak się zatroszczymy o wszystkie istoty ludzkie i nieludzkie, to będzie nam się troszkę lepiej i dłużej żyło. Ja się uczę o tym mówić. To jest dla mnie bardzo świeża rzecz. To wynika z mojej terapii, na którą chodzę od paru miesięc, którejś terapii w życiu, ale teraz najważniejszej i powiem Ci szczerze, że ja takich rzeczy bym Ci nie powiedział trzy lata temu, bo wtedy byłem bardzo pozamykany. Nadal jestem, ale już zdecydowanie mniej i chce się tą otwartością dzielić, bo dbanie o siebie jest bardzo ważne, życie mamy jedno.
Podczas zwiedzania wystawy odbiorcy zwracali uwagę, że Twoje prace, są bardzo pozytywne, tam ciężko zauważyć jakiekolwiek negatywne przesłanie.
Faktycznie, to czym ja się zajmuje, jest kolorowe, pozytywne, wesołe i nie widać w tym mroku. To może świadczyć np. o jakiejś nadziei, ale to trochę jest tak (i ja to coraz bardziej rozumiem), że jestem osobą, która się zmaga z depresją. Często jest tak, że osoby, które mają to schorzenie i ten problem — budują sobie własny, wesoły świat. To jest rodzaj takiego zaczarowania, rzeczywistości, która jest ponura, która może przygnębiać i nałożenie na to wesołego pokrowca jest sposobem na to, żeby sobie po prostu poradzić. Jest dużo takich przykładów z pozoru śmiesznych ludzi, którzy nie udźwignęli ciężaru swoich problemów – samobójstwo Robina Williamsa, przecież to był najweselszy człowiek na świecie, wydawałoby się. A to był gość bardzo, bardzo chory. Kolorowanie rzeczywistości to sposób na życie, bo ostatnio sobie myślałem, że są dwie rzeczy, które mnie trzymają na powierzchni. Sztuka i prawda. Jak one się coraz bardziej sprzęgają, to daje mi to coraz więcej sensu w życiu. Może to zabrzmi dość górnolotnie, ale tak jest. Niemniej ja najzwyczajniej na świecie uwielbiam kolory. Uwielbiam je łączyć, szukać ich przekopując starocie, jakieś szmaty w lumpeksach i jak coś mi wpadnie w oko, to daje mi to dużo szczęścia. Ostatnio zbieram wielobarwną biżuterię do przygotowania pracy, którą pokażę w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Z uwagi na mój zawód, sporo podróżuję i w każdym nowym miejscu szukam nowych materiałów do pracy. Czuje się przy tym jak pisarz, który jeździ i szuka inspiracji do książki. Wracam potem do domu i w pracowni oglądam te znaleziska. Układam je według kolorów, kształtów, materiałów. To zbieractwo ma w sobie coś kompulsywnego, ale z drugiej strony też ma coś z medytacji. Jako niedoszły archeolog potrzebuję sporej kolekcji tych wielobarwnych artefaktów, żeby poukładać sobie na nowo wizualne światy.
Zmierzyłeś się z bardzo trudną przestrzenią gotyckiego Krużganka Galerii EL. Od samego początku jak przyszedłeś, oglądaliśmy tę przesteń. Jak podszedłeś do ekspozycji swoich prac? Jak potraktowałeś tę przestrzeń? Czy z nią walczyłeś, czy próbowałeś ją ujarzmić, czy ostatecznie się z nią zaprzyjaźniłeś?
Zaprzyjaźniłem się Krużgankiem. Na początku byłem delikatnie przytłoczony bogactwem wszystkiego, co jest w tej przestrzeni. Przestrzeń sprawiała wrażenie gotowej i udekorowanej. Kątem oka patrzyłem na nawę główną, z delikatną zazdrością, ale później polubiłem się z Krużgankiem, między innymi dlatego, że jest tam cieplej. Szczególnie zimą. Co ma dla mnie duże znaczenie, bo ciepło jest otulające i dające poczucie bezpieczeństwa i to też pasuje do tej wystawy. Ja mam takie zawodowe skrzywienie whitecube’owe, że jesteśmy nauczeni/nauczone, żeby wizualnie myśleć widząc białe ściany. A sztukę też się pokazuje i wiesza w domu, a to nie są whitecube’y. Myślę, że potraktowałem tę przestrzeń
bardziej domowo, jakbym chciał udekorować swoje mieszkanie. Dlatego to światło jest też takie domowe, rozproszone i ciepłe. Postawiłem tam lampy, dałem światło boczne, postanowiłem się w tej przestrzeni zadomowić i polubiłem ją. Już nie zazdrościłem nawy głównej.
Czy ciągle będziesz się skupiał na ludowości i ekologii, czy być może sięgniesz po coś zupełnie innego?
Myślę, że do sztuki ludowej będę się trochę dystansować, z uwagi na to, że to nie jest moja historia tożsamościowa. Mój mandat do mówienia o niej nie jest tak silny jak np. w przypadku osób, które siedzą w temacie od pokoleń. Niemniej sztuka ludowa nadal bardzo mnie interesuje, ale będę się teraz skupiać przede wszystkim na wątkach bardziej samorozwojowych i związanych z np. psychoedukacją i arteterapią. To koniec końców i tak wszystko będzie wyglądać bardzo podobnie do tego, co robię teraz, więc czy inspirować będzie mnie sztuka ludowa czy cokolwiek innego, może nie mieć ogromnego znaczenia. Obecnie najbardziej inspirują mnie wątki psychoterapeutyczne, czyli chyba po prostu życie.
Wystawa potrwa do 2 kwietnia 2023 r.
– Wystawa prezentowana będzie w Krużganku
– Kurator: Maciej Olewniczak
_______
Paweł Błęcki. Urodzony w Gdańsku. Fotograf, rzeźbiarz, autor obiektów i instalacji. Doktorant na ASP w Krakowie (w pracowni dra hab. Iwony Demko). Absolwent Intermediów na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu (dyplom u prof. Piotra Kurki) oraz Fotografii na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Studiował również archeologię i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Gdańskim oraz fotografię w Szkole Filmowej FAMU w Pradze.
W swoich pracach porusza tematy społeczne, ekologiczne i polityczne takie jak konsumpcjonizm, rękodzielnictwo czy arteterapia. Inicjator działań warsztatowo-partycypacyjnych, w których odtwarza tradycyjne techniki rękodzielnicze i osadza je we współczesnym kontekście. Współtwórca kolektywu atystyczno-badawczego Biuro Wspólnej Aktywności, zajmującego się zrównoważoną produkcją oraz dostępnością w polu sztuki. Współzałożyciel grupy Wspólnota Międzygatunkowa+ o charakterze artywistyczno-ekologicznym. Należał do kolektywu artystycznego Zbiór Pusty.
Jego prace były pokazywane m.in. na wystawach indywidualnych w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku, w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie, w Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy oraz na wystawach zbiorowych m.in. w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, w BWA w Zielonej Górze, w BWA w Tarnowie, w BWA we Wrocławiu, w Galerii Labirynt w Lublinie.
Rozwijając swoją praktykę artystyczno-badawczą uczestniczył m.in. w programie mentorskim Studio Mistrzyni Joanny Rajkowskiej, brał udział w rezydencji artystycznej w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku oraz był współkuratorem wystawy Magiczne zaangażowanie w Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu, na której pokazana została twórczość i aktywność kilkudziesięciu osób z pola sztuki współczesnej i aktywizmu ukierunkowanego na ochronę przyrody.