Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (59) XXXI | Wydanie internetowe Rok (6) SZTUKA 2025

Opary benzyny ołowiowej [Na punkty]

29 sie, 2025Wojciech Albiński

Dziennik umiarkowanie wewnętrzny pisany na bieżąco, acz publikowany z niewielkim opóźnieniem (już trzy kwartały do teraz). Dla integracji i przykładu przedstawiany poza mediami społecznościowymi.

 

1. A gdyby tak zrobić niekończący się kryminał, czystą niekończącą się pożogę. Zapętlenie okrucieństw? Było to już Wojtek. Aharon Apelfeld, Droga żelazna, Littell, Stara historia. Nowa wersja i w zasadzie każda rzecz noir. Ale jak chcesz, śmiało myśl o pożodze, w zapętleniu. Zbliżają się Święta.

2. Boskie ciała mężczyzn w błońskiej saunie. Mało ludzi źle wyglądających. Mało jak ja.

3. Nie mam siły na składanie życzeń. Gremialnie nie składam. 

4. Wkurwiają mnie te święta, mam poczucie, że się pogubiliśmy i tylko ten pusty rytuał daje wrażenie, że coś jest on track. Kiedy, kurwa, nie jest. jeszcze raz ta sama historia. – to ta myśl, wyraź ją lepiej.

5. Błoński czarnoziem, na rowerze, w wigilię. Ziemia aż świeci tłuszczem. Gdyby ktoś ją podniósł, skapywałby z niej olej. I pytanie, czy to jest ta nowość bożonarodzieniowa, z której wyrośnie nowe ziarno, czy to jest to, czym my zaraz będziemy. Ziemią, ściółką. Żadnych nowych życzeń. 

6. Dwa sny. Dobijałem się do nich nad ranem, szukałem, bo pierwszą myślą było: wziąć komórkę. Jakby pierwszą potrzebą teraz, był powrót do plemienia, obecność, a nie samodzielność. 

7. Sen o nartach – jesteśmy z E. w piwnicy, na nogach mamy narty i po drabinie wychodzimy na powierzchnię. Narty wpadają w dziury między szczeblami drabiny i trzeba wracać, cofać się. Rozumiem, nie bez trudu, że to jest o moim hurra-optymizmie, o gonieniu do przodu i o tym, że istnieje możliwość 7. cofnięcia się. 

8. Drugi sen. Jesteśmy na spacerze na polach na których pojawiają się nowe zabudowania. To hale, rodzaj przeszklonych, parterowych biurowców, gdzie siedzą młodzi ludzie i pracują, ale pijąc alkohole z flaszek podobnych perfumom. Wciąż nie wiem, jak to odnosi się do mnie, poza tym, że widzę tam krytykę – świateł, braku uwagi, dezorientacji. Obrazy wzięte są z odwiedzania perfumerii w Londynie – całego tego lśniącego kolorami horyzontu flakonów. 

9. Obserwacja. Dzięki medytacji dłużej wytrzymuję stany niemiłe: długotrwałą jazdę na rowerze w mrozie, długotrwałe siedzenie w saunie, być może także prace intelektualne (choć tego nie wiem, tego unikam). 

10. Nowy Targ. Smog, zapach palonego węgla. 

11. Tym powietrzem nie oddycham głębiej. Tu nie chcę żyć, nie muszę mieć powietrza. 

12. I po drugiej stronie, po stronie wspomnień wrażenia przeciwne. Sympatia do rodzimej wsi nad którą unosił się sztynk palonego węgla czy drewna (bo węgiel był drogi) – jeden z milszych zapachów dzieciństwa. Na dworzu śnieg i zima, w domu, ciepło i ogień. 

13. Podobnie z benzyną. Podróż w dzieciństwie oznaczała ukojenie. Podjazd na stację benzynową i opary benzyny ołowiowej wciągałem do dna płuc aż kręciło mi się w głowie. Upajające. 

14. Śnieg w okolicy Nowego Targu. Narty dużo kosztują, także emocjonalnie. Ale widok iskrzącego się śniegu,  podobnie jak czterdzieści lat temu w Górach Świętokrzyskich jest też wiele wart. 

15. Odnośnie bogactwa – myślę, że odziedziczymy to wszystko. Jeśli ludność Polski ma spać o ¼, to znaczy, że w spadku dostaniemy więcej po bliskich, będziemy zamożniejsi. Ponieważ stale towarzyszy nam też koncentracja kapitału, będzie to oznaczało, że jakaś część będzie już bardzo bogata, a tak zwana średnia, nie zbiednieje. W dodatku będziemy raczej krajem do którego się emigruje. To cieszy, ale i czyni obecne starania niczym. Po co się starać, skoro i tak to dostaniemy. 

16. Jeśli będę miał swoją galerię, nazwę ją galeria Polska. Lub będę zmieniał nazwy: Albiński gallery: Dziś Polska. 

17. Dwóch panów, ojciec i syn obsługujących wypożyczalnię nart mówi do kobiety obok mnie – przy jej mężu – że wezmą ją na zaplecze i tam ją uleczą, pomogą. Mąż rzuca złym okiem, jego żona spogląda na niego figlarnie i dotyka jego ręki. 

18. Nie przywitałem się z gospodynią, starą góralką, która trzęsie domem, gdzie mamy kwaterę. Dzieci wyrzucają mi zgodnie z prawdą – że gdybym się przywitał, miałbym to z głowy i nie budowałbym wrogiego sentymentu. A tak?

19. Wieczorne pierwsze zjazdy na nartach. Solaris Lema. Chmury opadającego po armatkach śniegu to nawet jego konstrukcje mgłowe. Wszędzie dźwięki uprzedzające o zjazdach ratraków i palące się kontrolki. Na dole, pod stokiem światła Białki, jakby światła planety na której mamy lądować. 

20. Zniknięcie R., potem zniknięcie K., starszych córek. Nie widać tej pracy, a jednak się dokonuje. Starzejące się małżeństwo, wierzy, że nic się nie zmienia, bo ma małą dziewczynkę, ale dwie starsze od niej – już się oddalają.

21. Trzymają nas tu pieniądze, tato. 

22. Strach robić coś po swojemu. Strach i obietnica, że teraz to już trzeba. 

23. Ciskam na tych nartach bezwładne ciało w dół i w dół. Jakbym tego ciała nienawidził. Akurat nienawidzę, ale tym, że tak jawnie wychodzi to na nartach, jestem zaskoczony. 

24. Drżenie tłuszczu przy wybijaniu nart w górę na większych muldach. 

25. Pękające portki do nart. Wyłażące szare ocieplenie. Tak wszędzie wychodzi prawdziwe życie.

26. Pośrodku Białki, tuż przy skręcie do największego kompleksu narciarskiego w Polsce, dom dla niepełnosprawnych dzieci prowadzony przez zakonnice. “Gdy się chodzi na cmentarz, słyszy się stamtąd wycie”. Zarzuty w prasie. 

27. Ale zwykle, gdy my tam jesteśmy słychać nie wycie. Wyciąg. 

28. Białka poza sezonem, jaka jest. Czy jest?

29. Drugi dzień, kiedy już wszyscy poszli ze stoku. Słuchawki na uszy i monotonne, do wyłączenia wyciągu zjazdy, aż w słuchawkach pojawia się Hiob Dylan. 

30. U., która nie wytrzymuje gorąca słońca i krzyczy. 

31. Mycoń, Liput, klepsydry pod kościołem. Obce nazwiska. Brama na Węgry. 

32. Zapach węgla utrzymujący się w przedsionkach i toaletach, miejscach gdzie powietrze nie zagląda. 

33. Łowicz, Sochaczew, Nowy Targ, Błonie. Małe miasta, ich etnografia. Nie da się wyrzec porównań. Nie da się uciec od wyższości. Trendy w wielkich miastach przebrzmiałe, tu właśnie rozkwitają. Sushi na rynku i pani, która uprzedza, że americano to będzie to rozwodnione. 

34. Autoetnografia (mówi Sobolewska), obok bliskie pojęcie: reflektowanie, ale i badanie świadomości – tyle nazw na to samo. Nawet nazw jest za dużo. Co robić, gdy zabrano wszystko. Rozpoznawać. 

35. Reklama jest mądrzejsza niż my wszyscy. Biały, siwy facet sprzedający ubezpieczenia.

36. Muzeum podhalańskie. Zgromadzenie warsztatów: żydowskie nazwiska i ich reklamy. Przeniosłem zakład, powiększyłem zakład stworzyłem zakład, informują Wessel, Shulz, Farberg.

37. Ciąg dalszy wystawy, historia rodziny Kupców – na sześciu, czterech zginęło w Oświęcimiu. Robi wrażenie, jak to holopolo. Kicz z ducha tragedii. 

38. Cytacik o portretach oświęcimskich więźniów – “ewidencyjny portret z Auschwitz” – „jest zaprzeczeniem prawdy ontycznej i pohańbieniem człowieka”. A AI widzieliśta?

39. Oprócz tego w tekście towarzyszącym wystawie dużo oczywiście Levinasa, nawet JP2. Mowa o godności i twarzach. Nie zgadzam się, że twarz to basic. Może impuls, ale nic więcej. Ostatecznie drzwi są po to, aby przez nie wejść. Ale siadamy we wnętrzach. 

40. Obraz rodzinnego dziwaka na wigilii – to ja. Zaraz będę siedział w tym wnętrzu. 

41. Dobre i złe self. Gdyby jedno słuchało drugiego. Byłoby zdziwienie i radość. Które wtedy byłoby prawdziwe. Oto zagadka do Ciebie. 

42. Spacer z papierosem w zębach po starej zabudowie Nowego Targu. 

43. Medytacja w saunie, czyli w piekle. Najpierw gorąco robi się w środku, to nieznośne uczucie i trzeba je przenieść do brzegu skóry i dalej (aż zadziwiająco łatwo), bo świat pomoże. Świat jest ok. 

44. Targ myślowy między ocenianiem a dziwieniem się. To jedyne negocjacje jakie się naprawdę odbywają. Kto tworzy świat? Dziwiący się. 

45. Życzenie myśleniowe – przejęzyczenie z sauny. 

46. Sauna dalej. Męskie tatuaże, kobiety wokół tatuaży, same z tatuażami. 

47. Siedzę i słucham o skomplikowanych stosunkach materialnych górali. 

48. I tak kończy się rok 2024. Nie krzykiem, nie skomleniem, ale gadką w saunie, o pierdołach, bo trzeba swoje wysiedzieć.

Wojciech Albiński

Pisarz, autor zbioru opowiadań „Przekąski – Zakąski”, książki „Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą (bo że to się stanie, to pewne)” i tomu poezji „Oświęcimki” (wyd. Nisza), pracuje w komunikacji.

Aktualności

Wojciech Albiński

Pisarz, autor zbioru opowiadań „Przekąski – Zakąski”, książki „Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą (bo że to się stanie, to pewne)” i tomu poezji „Oświęcimki” (wyd. Nisza), pracuje w komunikacji.

Polecamy

Rozmowa z Bogusławem Lustykiem

To nie jest klasyczny wywiad biograficzny, choć biografia pojawia się jako nieunikniony kontekst. Jest raczej rozmową o potrzebie malowania, o wewnętrznym napięciu, o rytmie jako sile organizującej zarówno obraz, jak i życie.

Art Dubai 2025

Agata Mocarska

Share This