Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (59) XXXI | Wydanie internetowe Rok (6) SZTUKA 2025

W metrze wszystkie twarze są takie same

27 wrz, 2025Wojciech Albiński

Dziennik umiarkowanie wewnętrzny pisany na bieżąco, acz publikowany z niewielkim opóźnieniem (już trzy kwartały do teraz). Dla integracji i przykładu przedstawiany poza mediami społecznościowymi.

65. Kair – miasto z “Łowcy androidów”. Windy bez ścian, surowy beton, gigantyczne odległości, zero przepisów na drogach, smog i brak różnic między dniem a nocą. 

66. Nasze mieszkanie – wielkości stu dwudziestu metrów, z dziewięcioma łóżkami z których zasiedlamy tylko cztery też przypomina to miasto. 

67. Na ulicach są głównie młodzi ludzie, młodzi mężczyźni. Myślę o swoich córkach, o kobietach z Europy, o tym, jak to  może je elektryzować. Jeśli ja tak to czuję. 

68. Tanie państwo policyjne. Aby się zameldować musimy podać paszporty. Aby kupić karty sim, musimy podać paszporty. Aby wymienić pieniądze, musimy podać paszporty. Za każdym razem paszporty są faksowane do centrali. Centrala nas ocali. 

69. Głód. Mówię do K. “medytuj”, właśnie przyszedł do Ciebie nauczyciel. Ja, dziecko unikające nauczycieli. 

70. Nie mogę uruchomić Internetu – idę do sklepu z telefonami, sklepikarz korzystając tylko z polskich ustawień przywraca Internet. “You are a magician”, mówię. “Welcome in Egypt”. 

71. Metro: oddzielnie kobiety, oddzielnie mężczyźni. Przeganiają mnie od kobiet, trafiam do mężczyzn, a tu już wszystko takie samo. Takie same rączki, ta sama ciemność za oknem, to samo otępienie, na wydawałoby się, wspólnych twarzach. 

72. W metrze wszystkie twarze są wspólne. W latach 90tych – zapamiętałem – jakiś człowiek, fotograf, jeździł metrem po świecie i robił zdjęcia ludziom, all over the world. Pamiętam, pokazywali te zdjęcia nieodrodnemu synowi Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej. I dziś widzę to samo. Widziałem już w metrze w Paryżu, Londynie, Rzymie, Warszawie. Wszędzie te same wnętrza. Wnętrza ciemności. 

73. W ogóle, tak co do lat 90tych. To tu, w Kairze, jest ich kolebka. Jakby świat się zatrzymał – jeśli chodzi o design – w tej dekadzie, tu w Egipcie. Wszędzie chrom, giętkości, postmodernizm, beże, kamienne okładziny, poler. Może było tak, że ten design, powiedzmy “postmo” tak wysycił tę przestrzeń wtedy, że trzeba teraz dziesiątek, setek tak, aby znikł, a na razie nie widać nawet, aby miał czemuś ustąpić. Co takiego było cudownego w tej dekadzie tutaj, jakie bogactwo odkryto, że widać tylko stare państwo z piramidami, Nefretete, angielski stary Kair z XIX wieku i końcówkę XX wieku. Co tu odkryli?

74. I idąc za tym pytaniem, co odkryli w Warszawie w ostatniej dekadzie. Gdy przyjeżdża się do Warszawy, rzuca się w oczy, że wszystko jest z komputera, najnowsze, gładkie i ledwo co zstąpiło na ziemię. 

75. Naćpany wielbłąd pod wieżą w Kairze. 

76. W zeszłym roku byliśmy w Marrakeszu, wydawało mi się, że jest tam egzotycznie. A w porównaniu widzę, że był to był stacjonarny cyrk dla turystów z resztkami własnej godności i własnych spraw, ale jednak cyrk, może skansen, Sanok. Kair jest miastem – planetą, lądowaniem na księżycu. Arabowie to nie jest muzeum. 

77. Architektura małych form:

a. przenośne barykady pod kościołami; stalowe płyty w pionie na kółkach, z małym wizjerem, aby zza nich strzelać; 

b. gotowe ławko – instalacje do parzenia herbaty na skwerach i

c. głośniki w miejscach publicznych, aby otumaniać dalej, gdy skończy imam. 

78. Zmęczenie odkładane miesiącami, sprzed pół roku właśnie wybija. 

 79. Kręcący różańce muzułmanie. Gdzieś w połowie swojego wieku, dla pamięci o śmierci. Znam was, rozpoznaje się, a mój bóg, którego nie znam, jak wy swojego, jest także waszym bogiem.  

80. W miastach dla ludzi, Sztokholmie, Bazylei jest mało ludzi. W miastach nie dla ludzi, w Kairze, Stambule jest ich za dużo. Jak to się dziwnie składa. Da się to jakoś wyrównać? Samo się wyrówna? A kiedy?

81. Czerń i biel – kilka kobiet w tych kolorach, w dodatku w arabskich, nawet plemiennych wzorach. Jakie to jest wzniosłe! Gołym okiem widać, że pstrokatość jest plebejska, a rezygnacja z koloru jest skrótem do metafizyki. Ale, przypomnij sobie Wojtek, przypomnij, że zaraz za tą obserwacją o czerni i bieli jest stęchlizna habitów. 

82. Symetria – sposoby jej przywracania w sztuce nowoczesnej, napięcia, harmonie, rytmy. Przeżywana na bieżąco relacja z choroby ducha. Tu jeszcze panuje zdrowie: herby, w herbach orły, równa linia pośrodku tnąca ciało obrazka na pół.

83. Jazda po Kairze to rozedrgana dyskoteka. Wszyscy tu, nawet w samochodach lubią się ocierać i cały czas dają sobie znaki, migają, trąbią, podjeżdżają. 

84. Czy powołaniem człowieka nie jest korzystać z darów ziemi – nie bogactw w ziemi, ale ziemi? Ziół, owoców, warzyw. Aby wiedzieć, że wszystko jest w ciele, nie poza nim. Przyjmować to, co na powierzchni za koniec. 

85. Budda – kilka dni o po urodzeniu się syna, którego nazywają Kajdanami opuścił rodzinę i zaczął szukać oświecenia. Piękna piotruś-panowska historia. 

86. Teraz, teraz, teraz – słowa piosenki Chylińskiej wymieniane przy każdym przechodzeniu przez ulic. 

87. Medytuję w meczecie, gdy oni mają czas na modlitwę. Ten kto definiuje taki czas oderwania, czy zapomnienia, definiuje kontrolę społeczną. Tu jest to muezzin, u nas ksiądz, czy może ja sam i przyjęte za swoje psychologiczne mumbo-jumbo dobrostanowe. 

88. Posadzka tego meczetu jest tak czysta, że można by się w niej zanurzyć, a obraz rozbryzgu nie wody lecz krwi pojawia się w mojej wyobraźni za każdym razem, gdy myślę o nurkowaniu w tym basenie. 

89. Gumka do banknotów. Noszę je na ręku. Wydaję zwitek banknotów wcześniej owinięty gumką, gumka zamiast w koszu ląduje na nadgarstku i dodaję kolejne. 

90. W meczecie modlący się bije w podłogę, wciera w nią swoje prośby z naciskiem. Boże, lepiej słuchaj. 

91. Spora część samochodów jeździ tu na niemieckich blachach, tyle że przykręcono na nie egipskie tablice. 

92. Pieniądze, którymi się posługujemy są papierowe. Odwykliśy od nich, tutaj zwitki krążą między ludźmi w każdym niemal kontakcie społecznym, listki, święte prośby, zaklęcia. Fikcyjny świat symboli, które u nas stały się niewidoczne.

93. Brudna woda na asfalcie, zapach jedzenia, wymieszany z dymem aut to nie tylko Kair, także moje dzieciństwo u mamy w pracy, która całe lato segregowała owoce w oparach spalin samochodów dowożących maliny, truskawki, wiśnie, by później czyste, już posortowane szły do Niemiec, do prawdziwych konsumentów. 

94. W mieście śmieciarzy – Egipcjanie mówili, aby tam nie jechać, pojechaliśmy i wracamy. Chłopiec za kurs took tookiem dostał na początku podróży połowę sumy i już w połowie drogi jest przerażony, że nie dostanie drugiej połowy. Grozi i szczerzy zepsute zęby: give me my money. Wygląda to filmowo, a jednocześnie jeszcze dziecięco i bezsilnie. 

95. Ale i tu są ciekawi ludzie. Ogromnie zakurzona witryna z zegarkami. W środku stoi mężczyzna, który przegania nas, gdy chcemy zrobić zdjęcie. Its closed, no picture. Zaczynam się z nim upiornie spierać, że jedno się nie łączy z drugim, bo witryna jest od zewnątrz, ale… czy przypadkiem nie dotknąłem większej rany, która jest tu widoczna dla wszystkich?

96.   Chłopak pogryzający trzcinę cukrową. Ale przecież mamy cukier.

Za tydzień widzimy się znowu.

Wojciech Albiński

Pisarz, autor zbioru opowiadań „Przekąski – Zakąski”, książki „Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą (bo że to się stanie, to pewne)” i tomu poezji „Oświęcimki” (wyd. Nisza), pracuje w komunikacji.

Aktualności

Wojciech Albiński

Pisarz, autor zbioru opowiadań „Przekąski – Zakąski”, książki „Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą (bo że to się stanie, to pewne)” i tomu poezji „Oświęcimki” (wyd. Nisza), pracuje w komunikacji.

Polecamy

Rozmowa z Bogusławem Lustykiem

To nie jest klasyczny wywiad biograficzny, choć biografia pojawia się jako nieunikniony kontekst. Jest raczej rozmową o potrzebie malowania, o wewnętrznym napięciu, o rytmie jako sile organizującej zarówno obraz, jak i życie.

Art Dubai 2025

Agata Mocarska

Share This