Ukazuje się od 1946 w Krakowie, a następnie w Warszawie jako PRZEGLĄD ARTYSTYCZNY, od 1974 SZTUKA, Rok (58) XXX | Wydanie internetowe Rok (5) SZTUKA 2024

Przez wizjer Konesera – rozmowa z Łukaszem Spychałą

12 sty, 2024Fotografia, SZTUKA, Wywiady

Multiverse, Łukasz Spychała

Opowiedz nam o sobie i o tym, jak zająłeś się fotografią.
Cześć! Mam na imię Łukasz, mam 29 lat. Mój pseudonim artystyczny to „Koneser”. Od urodzenia mieszkam w Polsce, we Wrocławiu. Fotografią zajmuję się od czasów liceum, czyli już około 12 lat. Swoją przygodę z fotografią zacząłem od aparatu cyfrowego. Na studiach zdecydowałem się na zakup mojego pierwszego aparatu analogowego, który do tej pory jest moim podstawowym aparatem. Jest to Mamiya RB67 Pro-S. Ukończyłem studia na Politechnice Wrocławskiej. Jestem magistrem inżynierem informatyki i na co dzień pracuję jako programista. Na trzecim roku studiów dołączyłem do Stowarzyszenia paraArtystycznej Fotografii SpAF – Agendy kultury Politechniki Wrocławskiej i wtedy podjąłem świadomą decyzję, że chcę zajmować się fotografią analogową. Kocham w niej możliwość dokładnej pracy nad każdym kadrem. Uważam, że jest to najpiękniejszy rodzaj fotografii, jaki powstał.

Ponoć nawet twoi rodzice pasjonowali się fotografią. Jak to na ciebie wpłynęło?
Tak, mój tato był stałym bywalcem ciemni, a mama nie rozstawała się z aparatem, prowadząc swoje wycieczki i tworząc zapierające dech krajobrazy. Dzięki moim rodzicom już od najmłodszych lat zrozumiałem, że to, co na patrzymy, wywołuje w nas emocje, a fotografując, można pokazać komuś innemu perspektywę, która na nas najmocniej oddziałuje. To jak podać na tacy komuś część swojego wspomnienia, swoich przeżyć, pokazać innym cześć swojej duszy. Pomimo moich przemyśleń i obecności fotografii w moim życiu, od najmłodszych lat próbowałem odnaleźć swoją własną drogę i aparat nie był moim pierwszym wyborem. Może nawet bardziej przypuszczałem, że moją pasją będzie zupełnie coś innego. Mam wspaniałych rodziców i cieszę się, że aparat do ręki dostawałem jedynie wtedy, kiedy sam o niego prosiłem i czułem taką potrzebę. Dzięki temu, kiedy nadszedł odpowiedni czas, zyskałem pewność, że to ja wybrałem fotografię, a nie ona mnie. Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że nigdy nie kryłem się z moją życiową pasją, choć i w niej szukałem siebie i moje fotografie nie zawsze przypadają do gustu mojej mamie czy tacie, ale wszyscy szanujemy i rozumiemy tę część, kiedy rozmijamy się w swoim spojrzeniu na świat, choć bardzo często przeżywamy to samo, patrząc wzajemnie na swoje fotografie.

Co jest dla Ciebie najbardziej ekscytujące w fotografii?
Poznawanie innych ludzi, otwieranie się przed nimi. Lubię, kiedy po przedstawieniu mojego pomysłu widzę u modelek zrozumienie mojej wizji i emocje nie są reżyserowane, są prawdziwe i wypływają z osoby pozującej (świadomie lub nie). Ekscytujące jest również obnażać się przed odbiorcami, bo pokazując moje kadry, wpuszczam ich do swojej głowy. Uwielbiam, kiedy ktoś w mojej twórczości widzi swoje własne przeżycia, to jak mieć z kimś bardzo głęboką nić porozumienia. Porównuję to do szybkiej głębokiej więzi, kiedy czujemy się komfortowo, będąc przy kimś i po prostu milcząc.

Obecnie fotografujesz analogowo, choć zaczynałeś od fotografii cyfrowej. Co sprawia, że fotografia tradycyjna jest dla Ciebie wyjątkowa?
Zdecydowanie sam sposób pracy, myślenie o zdjęciach przed sesją, dopracowywanie każdego detalu na żywo, szlifowanie poszczególnej klatki zamiast wielkiej selekcji. Kiedy tworzymy analogowo, naturalne jest, że każda klatka jest wykonywana z wielką uwagą i starannością. Można nauczyć się również pracować tak z „cyfrą”, ale doceniam właśnie to, że z analogiem taki sposób pracy przychodzi naturalnie. Chwytając mój średni format, czuję od razu więcej spokoju, wolę zrobić mniej klatek, ale bardziej przemyślanych. Doszło do tego, że obecnie bardziej fascynuje mnie sam proces przygotowywania sesji zdjęciowej, myślenia i rozmawiania o niej, a niżeli samo wykonywanie zdjęć. To tak naprawdę zwieńczenie długiego i kreatywnego procesu. Taka kropka nad i.

Jak opisałbyś swoją sztukę?
Moje działania artystyczne są zawsze ściśle powiązane z tym, co aktualnie przeżywam w życiu prywatnym. Każdy z nas ma taki czas, kiedy docenia wszystkie chwile, które mu umykają i stara się żadnej z nich nie przegapić. Ja staram się nie tylko zapisać je w pamięci, ale i naświetlić je na filmie. Często również staram się podejmować odwrotne działania i odtworzyć wyjątkowe momenty, w których nie miałem przy sobie aparatu, by w pełni je doświadczać. Staram się artystycznie i prywatnie nikogo nie szufladkować, przede wszystkim samego siebie. Bez względu na spójność mojej twórczości zawsze staram się opowiadać kadrami to, co w danej chwili jest dla mnie najważniejsze.

Czy jest coś, czego nauczyłeś się o sobie lub społeczeństwie dzięki fotografii, którą tworzysz?
Sztuka potrafi, poruszać niekiedy trudne, ale bardzo potrzebne tematy, wywoływać dyskusję, stać się nawet sztandarem nawołującym do zmian. Porusza ważne społeczne, historyczne, polityczne tematy, prowokuje, daje do myślenia lub staje się murem w obronie konkretnych poglądów czy tezy. Potrafi być też czymś zupełnie odwrotnym, odskocznią w trudnych czasach i tchnieniem nadziei na lepszy obraz jutra, może dawać możliwość odbiorcy do ucieczki od szarej codzienności w zupełnie inny świat, w lepsze miejsce. Fotografia może być również pamiętnikiem twórcy, przybliżać nam emocje, przeżycia i obraz samego autora i być terapeutyczna dla niego samego. Zdjęcia zamknięte w ramie, mogą po prostu cieszyć nasze oczy i poprawiać nam humor. Sztuka jest bardzo ważna dla społeczeństwa, ponieważ wiele się pod nią kryje, każdy jest w stanie znaleźć w niej pasującą mu część, która będzie odpowiedzią na jego aktualne potrzeby.
Nauczyłem się również tego, że w obecnych czasach i bombardowania przeciętnego odbiorcy mocno retuszowanymi kampaniami, różnymi filtrami na Instagramie nurt ciałopozytywności w fotografii jest bardzo potrzebny, dlatego w swoich pracach nie wykluczam żadnej modelki przez wzgląd na sylwetkę. Mam nadzieję, że pomoże to wielu osobom w akceptacji siebie i zrozumieniu, że każdy z nas jest piękny w swój unikalny sposób. Uważam, że każda osoba nadaje się do uchwycenia przez obiektyw. Ograniczeniem jest jedynie nasza wyobraźnia, tak by taką osobę uchwycić w pasującej do niej historii lub scenerii. Dążę do tego, by moje zdjęcia nie były jedynie ładnymi obrazkami, a opowiadały o emocjach, marzeniach, obawach… Mam również nadzieję, że moje zdjęcia będą zachęcać do rozmów i dyskusji. Najczęściej staram się zostawiać w seriach moich fotografii otwarte zakończenie, tak aby każdy mógł dojść do własnych wniosków i swojego zakończenia.

Skąd pochodzą Twoje pomysły i co zazwyczaj starasz się wyrazić w swoich zdjęciach?
Mam wrażenie, że moje pomysły to mieszanka różnych czynników i część mnie. Moje aktualne emocje, przeszłość, podróże, poznawanie nowych osób i ich historii. Staram się cały czas wychodzić ze swojej strefy komfortu i czerpię inspiracje właściwie ze wszystkiego – z przeczytanej książki, ze spaceru, z przypadkowej rozmowy, muralu, a może nawet bardziej z tego, jakie uczucia we mnie coś wywołało
i jak przez swój punkt widzenia mogę o tym opowiedzieć innym. Głównie inspirują mnie miejsca. Gdziekolwiek nie idę, zwracam szczególną uwagę na to, co mnie otacza. Inspiruje mnie to, co staje się tłem do moich zdjęć. Często odnoszę wrażenie, że to miejsca przywołują u mnie wspomnienia i emocje na tyle silne, że poniekąd to one tworzą moje kadry. Duży wpływ wywiera na mnie szerokie spektrum instalacji artystycznych, obrazów, rzeźb, muzyki oraz filmów. Moja fotografia to szczera podróż w głąb siebie, ciągłe poszukiwanie i eksperymentowanie.
Wszystko, co chłoną nasze oczy, ma na nas mniej lub bardziej świadomy wpływ. Dlatego, uważam, że bardzo duży wpływ na moją fotografię mają twórcy filmów i seriali, a także artyści wszelkiej maści sztuk wizualnych. Może to nierealne w tych czasach, ale staram się tworzyć coś nowego, by móc spojrzeć w lustro i nazwać sam siebie prawdziwym twórcą, a nie odtwórcą. Staram się natomiast nie inspirować i nie oglądać zdjęć innych osób z mojego otoczenia, które fotografują. Uważam, że bardzo szybko mogą utkwić nam w podświadomości i sprawić, że będziemy je próbować odtwarzać, nawet mimowolnie. Największą inspirację czerpię z malarstwa. Z obrazów i ich barw, tekstury, kontrastów. Cenię sobie bardzo dzieła Edwarda Hoppera, Andrew Sendora oraz Zdzisława Beksińskiego.
Myślę też, że wszyscy spotkani fotografowie na mojej drodze mieli na mnie mniejszy lub większy wpływ. Staram się zawsze dużo wynosić ze spotkań z innymi ludźmi, zresztą nie tylko tych z osobami z branży fotograficznej. Co więcej, myślę, że największą inspiracją były i są dla mnie modelki, a nie sami fotografowie. Najważniejszy w kadrze jest dla mnie człowiek, jego energia, sposób, w jaki oddziałuje na niego miejsce sesji lub moje wyobrażenie o tym, kim mógłby się stać.

Wybierz trzy zdjęcia, o których opowiesz nam coś więcej. Dlaczego je wybrałeś? Dlaczego są dla Ciebie wyjątkowe?
Zdjęcie z serii „Avenue of Stars” jest dla mnie szczególnym zdjęciem. Na początku zastanawiałem się, czy go nie odrzucić. Wydawało mi się najsłabsze z całej serii. Jednak moi najbliżsi zapewniali mnie, że jest to jedno z najlepszych i najciekawszych zdjęć, jakie od dawna widzieli. Po wielu rozmowach zdałem sobie sprawę z tego, że niekiedy nieświadomie opowiadam o wielu prywatnych momentach z mojego życia, nie zawsze będąc na to gotowym. Przełamałem się i postanowiłem podzielić się tym zdjęciem ze światem. Doszło do tego, że dzięki temu zdjęciu zdobyłem tytuł „Professional Analog/Film Photographer of the Year” w konkursie International Photography Awards 2022!
Drugi kadr, o jakim chciałbym opowiedzieć, jest częścią serii zdjęć „Adolescence”. Jest to podwójna ekspozycja, czyli dwukrotne naświetlenie tego samego kawałka filmu. Dodatkowo została ona zrealizowana bez użycia statywu! Na tym zdjęciu jest jedna modelka w dwóch różnych pozach. To zdjęcie Jest dla mnie niezwykle ważne, ponieważ kadry stworzyłem z moją dziewczyną. Fotografia dla nas obojga jest bardzo ważna. Moja dziewczyna jest modelką i tak samo, jak ja nie mogłaby oddychać bez tworzenia. Ta seria zdjęć opowiada o czekaniu na, to kiedy będziemy dorosłymi ludźmi, ale jednocześnie na niechęci zostawienia za sobą naszego dzieciństwa. Jest to nasza wspólna historia, o której chcieliśmy opowiedzieć. Każde dziecko marzy o byciu dorosłym. O swobodzie, o wolności, o podejmowaniu własnych wyborów. W tej serii symbolem dziecka jest dziewczynka z warkoczem w niebieskiej sukience bawiąca się na koniku na biegunach. Symbolem dorosłości jest naga kobieta na prawdziwym koniu. Punktem kulminacyjnym między dzieciństwem a dorosłością jest według mnie złoty środek, w którym jesteśmy dorośli, ale dopuszczamy do głosu nasze wewnętrzne dziecko, słuchamy jego potrzeb i spełniamy swoje dziecięce marzenia, kiedy jesteśmy już dorośli.
Ostatni wybór padł na „Theory of relativity”, ponieważ ma dla mnie szczególne znaczenie jako dla fotografa. Jest one nowym rozdziałem mojej twórczości i czymś, czego obecnie poszukuję w mojej fotografii. Kiedy pozwalam dopuścić w swoim tworzeniu moje wewnętrzne dziecko, które po prostu pragnie bawić się formą i tworzyć fotografię konceptualną. Zdjęcie ma dla mnie również ważny
i uniwersalny przekaz, że w zależności od miejsca w życiu, w którym aktualnie jesteśmy, możemy nie rozumieć czyjejś perspektywy i czyjegoś podejścia, ale nasze miejsce może się zmienić i wraz z nim możemy zrozumieć inną osobę lub w gorszej wersji rozminąć się z nią, kiedy i ona będzie mieć nowe przeżycia i zmieni swoje miejsce. W naszych relacjach nie tylko kluczowy jest charakter, ale przede wszystkim spotkanie kogoś w odpowiednim czasie.

Avenue of Stars, Łukasz Spychała
Adolescence, Łukasz Spychała
Theory of relativity, Łukasz Spychała

Jaka historia kryje się za najtrudniejszym zdjęciem, które ostatnio zrobiłeś?
Ze względu na to, że cały czas podnoszę sobie poprzeczkę i chcę, by każde kolejne zdjęcie było jeszcze lepsze, silniejsze i bardziej doskonałe to każda moja sesja niesie za sobą inne, nowe trudności, które ciężko ze sobą porównywać i wybrać tę najtrudniejszą sesję. Jeśli jednak miałbym się na coś zdecydować, to chcę opowiedzieć o serii „Multiverse”.
Seria ta przenosi nas w podróż przez czas i przestrzeń, odsłaniając niezwykłe różnice międzypokoleniowe, które powstały w wyniku szybkiego rozwoju technologicznego. Na potrzeby tych zdjęć, przygotowałem scenografię i udostępniłem każdemu bohaterowi jego oddzielną strefę, w której funkcjonuje na co dzień. Każdy aktor symbolizuje inne pokolenie ludzi. Kobieta, o kręconych włosach, symbolizuje najstarsze pokolenie, które wychowało się bez świata wirtualnego. Na zdjęciach jest również sportowiec symbolizujący pokolenie, które doświadczyło zarówno analogowego, jak i cyfrowego świata. Prócz tej postaci znajdujemy również rudą dziewczynkę symbolizującą najmłodsze pokolenie, które urodziło się w erze cyfrowej rewolucji. W kadrach pojawia się również srebrna tajemnicza postać symbolizująca technologię, która w mniejszym lub większym stopniu przewija się w każdym pokoleniu.
Choć obecnie wszyscy żyjemy w tych samych czasach, to odczuwamy, jakbyśmy funkcjonowali w zupełnie innych wymiarach. Seria „Multiverse” zachęca nas zatem do refleksji nad wpływem technologii na nasze życie i zachęca do szukania punktu równowagi między światem rzeczywistym a wirtualnym.
Aktualnie najczęściej sam pracuję przy realizowaniu swoich sesji. Sporadycznie pomaga mi ktoś z moich znajomych, wiec najczęściej jestem nie tylko fotografem, ale również, chociażby stylistą, oświetleniowcem i scenografem. Wiedziałem, jak koncepcja wygląda w mojej głowie, jednak zrealizowanie jej wymagało ode mnie całego dnia wysiłku. Od samego rana byłem scenografem i przez cały dzień aranżowałem potrzebną mi dużą przestrzeń tak, żeby stworzyć w jednym miejscu kilka oddzielnych małych planów. Każdy plan miał mieć swój indywidualny wystrój i stylistykę, więc był to czasochłonny proces. Fizycznie sesja była wyczerpująca, przestawiałem sporo przedmiotów tak, by wieczorem wykonać sesję, po której jeszcze musiałem mieć siłę, by posprzątać cały plan. Sesja przedłużyła się też przez panujące warunki. Sesję wykonałem w dużej stodole i pomimo moich starań o poprawę warunków termicznych było bardzo zimno i musieliśmy robić przerwy dla zdrowia i komfortu osób pozujących. Mogę natomiast powiedzieć, że im więcej trudu przychodzi mi przy sesji, tym większa radość jak moja wizja się urzeczywistnia, kiedy mogę nacisnąć spust migawki, przynosi mi to radość nie do opisania. Z kolei oglądanie wywołanego negatywu daje mi wewnętrzny spokój i poczucie, że staram się rozwijać w swojej największej pasji.

O jakiej porze dnia najchętniej tworzysz?
Najczęściej patrzę przez kominek lub pryzmat mojego aparatu rano, korzystając ze światła naturalnego lub skrajnie nocą doświetlając moją scenę sztucznym oświetleniem. Wychodzi na to, że najbardziej nie lubię pracować w samo południe, kiedy panuje ostre światło. Jaką porę zatem najbardziej lubię? Chyba najbardziej cenię sobie mimo wszystko wieczór. On zawsze najbardziej mi sprzyja. Jest nieocenionym pomocnikiem w wywoływaniu filmów, ponieważ oszczędza czas na wyciemnienie pomieszczeń. Światło przebijające się przez okna przeszkadza w obróbce komputerowej zdjęć, ponieważ zaburza obraz widziany na monitorze. Także wino lepiej smakuje jako zwieńczenie dobrego dnia. Wieczorem, skanując kadry, uczę się na swoich własnych sukcesach i porażkach, patrząc się na uczynione przeze mnie zdjęcia i celebruję moją naukę oraz osiągnięcia ciesząc oczy tym, co wymyśliłem w swojej głowie
i własnoręcznie stworzyłem.

Co myślisz o wykorzystywaniu Sztucznej Inteligencji w fotografii?
Zdjęcia AI, mimo wszystko są obrazami stworzonymi za pomocą po prostu innego, nowego narzędzia. Myślę, że podobnym wydarzeniem było pojawienie się aparatów cyfrowych, gdy istniała tylko fotografia tradycyjna – analogowa. Wtedy też toczono dyskusje, która fotografia jest lepsza i czy fotografia cyfrowa to nadal prawdziwa fotografia. Ja nie lubię podziałów i szufladek, ale nie uważam zdjęć AI za prawdziwe fotografie. Uważam, że są osobną kategorią sztuk wizualnych. Fantastycznie jest być twórcą i po prostu czerpać radość z komunikowania się za pomocą takiej metody i narzędzi, jakie sprawiają nam po prostu radość, czy stawiają przed nami wyzwania, które motywują nas do rozwoju.
Fotografując mam pewną wizję. Cały swój plan zdjęciowy kształtuję namacalnie swoimi rękoma lub komunikatem skierowanym do modela. Podobne jest dla mnie tworzenie zdjęć za pomocą AI, które zaczyna się na poziomie czyjegoś pomysłu. Ktoś musi mieć swoją wizję i odpowiednie umiejętności, by przelać je, może nie w słowa jak pisarz lub poeta, ale w prompty, dzięki czemu powstaje zdjęcie. Może to być czyjś obraz marzeń lub wręcz przeciwnie – koszmarów! W każdym razie jest to część osoby, która je wygenerowała, część jej duszy, na którą możemy spoglądać.
Daleko mi od kategoryzowania lepsze/gorsze, jest to po prostu coś innego. Uważam, że narzędzia AI dają wspaniałe możliwości przełożenia słów na obraz, ale nie są porównywalne z dotychczas znanymi nam środkami artystycznymi. Zdobędą one zwolenników, jak i przeciwników, z resztą jak każda inna technika. Spotykam się często z opinią, że nawet sama fotografia nie jest prawdziwą sztuką i nie jest na równi z malarstwem czy rzeźbą. Część odbiorców fotografii i AI będzie znajdowało się w części wspólnej zbioru, ale będą także odrębni odbiorcy dla obu technologii. Osobiście nie ciągnie mnie w kierunku AI, ale chętnie podziwiam dzieła AI i śledzę nowinki techniczne w tej dziedzinie.

Jak definiujesz sukces jako artysta?
Sukcesem nie jest dla mnie liczba zdobytych wyróżnień i wygranych konkursów. Nie jest nim także docenienie wśród osób ze świata artystycznego. Sukcesem jest dla mnie szczególnie zainteresowanie zwykłego odbiorcy, którego fotografia czy świat artystyczny wręcz nie pociąga. Sukcesem jest dla mnie również to kiedy ktoś zatrzymuje się nad moim zdjęciem i przenosi go ono do przeszłości, marzeń, pragnień czy snów. Kiedy zdjęcie budzi emocje i dyskusję to jest to dla mnie największym uznaniem. Największym sukcesem jest, to kiedy moje zdjęcie sprowokowało kogoś do dobrej zmiany w swoim własnym życiu. Nie dążę do tworzenia sztuki dla sztuki, a chciałbym ze swoją fotografią mieć jak najwięcej możliwości do wyjścia z galerii na rzecz przechodniów z ulicy.

Jaki masz cel na rok 2024?
Bardzo staram się doceniać to, co mnie spotyka i jestem wdzięczny za każdą propozycję sesji zdjęciowej, wystawy, publikacji czy też otrzymane wyróżnienie lub nagrodę. Nie chcę nikomu niczego odmawiać i jeśli mogę coś zrobić dla innych to, to robię. Przede wszystkim moim celem jest żyć i podejmować decyzje tak, aby pod koniec 2024 nie mieć poczucia, że zmarnowałem jakąś okazję lub poświęcony mi czas. Na początku lutego, w dniach 06.02 do 17.02, będę miał swoją wystawę indywidualną w Vivid Gallery we Wrocławiu w ramach Święta Fotografii 2024, na którą serdecznie zapraszam. Na pewno chciałbym również wrócić do swoich podróży związanych z sesjami fotograficznymi i uczestniczyć w plenerach fotograficznych, a także w wielu wydarzeniach kulturalnych związanych z fotografią i sztukami wizualnymi.

Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś dodać o sobie lub swojej fotografii?
Rok 2024 rozpoczął się dla mnie fantastycznie! Już na początku roku zdobyłem I miejsce w kategorii „Nude” i tytuł „Nude Photographer of the Year 2023” w konkursie Monochrome Photography Awards 2023 za zdjęcie pt. „Monolith”! Po wspomnianym wcześniej tytule zdobytym w konkursie IPA 2022 jest to mój drugi tytuł zdobyty w międzynarodowych konkursach fotograficznych.
Ponadto, swoją pasję od wielu lat dzielę wraz z bliską mi osobą. Moja dziewczyna jest modelką i niejednokrotnie można ujrzeć ją na moich zdjęciach. Poza zaplanowanymi sesjami często potrafimy spontanicznie obudzić się w środku nocy i wyjść bez konkretnego planu na zdjęcia. Na ulicach Wrocławia najczęściej można spotkać mnie z aparatem o skrajnych porach – albo bardzo wcześnie rano, albo późno w nocy. Chcę, by wszyscy czytelnicy wiedzieli, że nie ma w życiu nic wspanialszego niż pasja, która nas cieszy, ale też stawia przed nami nowe cele i wyzwania. Ważnym aspektem mojego życia było również związać się z osobą, która będzie akceptowała moją pasję. Uważam, że ta pasja pochłania taką część mojego życia, że jest sporą i nieodzowną częścią mnie. Brak akceptacji mojej pasji wiązałby się z nieakceptacją tego, jaki jestem i w jaki sposób radzę sobie z częścią uczuć, których nawet nie umiem ubrać w odpowiednie słowa. Spotkałem osobę, która nie tylko tę pasję akceptuje, ale nawet gdy ma odmienne zdanie, wspiera mnie w moich własnych decyzjach i podkreśla, by zawsze wszystko robić przede wszystkim w zgodzie z samym sobą. Nigdy nie będę w stanie wyrazić swojej wdzięczności ani odpowiednimi słowami, ani żadnym gestem, mimo to, bardzo jej w tym miejscu dziękuję.

Czy masz link do swoich prac lub portfolio online, którym chciałbyś się podzielić?
Korzystam głównie z Instagrama . Serdecznie zapraszam wszystkich do śledzenia tam mojej twórczości 🙂 Można zerknąć również na moje Bio Site , gdzie znajdują się wszystkie platformy, z których korzystam i na których publikuję swoje prace.

Bardzo dziękuję za wywiad i wyczerpujące odpowiedzi!
Ja również dziękuję i pozdrawiam!

Polecamy

Relacja z otwarcia MSN-u i kilka osobistych refleksji

“To nie karnawał ale tańczyć chce i będę tańczył z nią” – ten krótki cytat z Republiki dość trafnie określa mój nastrój po spędzeniu kilku ostatnich dni w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Von Klinkoff

Nickita Tsoy

Rozmowa z malarzem